Rozdział książki „Zagubione szlaki politeizmu”
44 Zło i cierpienie
Nie ma chyba tematu częściej poruszanego w rozmowach i dyskusjach o wierze niż problem zła i cierpienia. Jest to bowiem najpoważniejszy, a zarazem najbardziej bolesny problem, dręczący ludzkość od wieków. Winna temu w dużym stopniu jest tradycja judeochrześcijańska, która wpoiła światu ideę boga jako istoty najwyższej, suwerennej i miłosiernej. Im bardziej propaguje się ideę takiego boga, tym bardziej komplikuje się tą kwestię.
Publikowano przeróżne teorie na ten temat; mówiono o walce boga z szatanem, tymczasowości zła i cierpienia na tej planecie, wolnej woli człowieka, itd. itp. Dowodem na to, że żadna z nich nie zdobyła, jak dotąd, dużej liczby zwolenników, jest fakt, że temat ten wciąż powraca jak bumerang w dyskusjach. Każda z nich zawiera dużo błędów logicznych, sprzeczności i niejasności. Ukazała się nawet książka Clive’a Lewisa pod zagadkowym tytułem: „Bóg na ławie oskarżonych”.
Ja sam wierzyłem kiedyś, że zło panoszyć się będzie na świecie do czasu, to jest do przyjścia pana Jezusa, który położy kres wszelkiemu złu i założy swoje królestwo na Ziemii, z centralą oczywiście w Jerozolimie. Wielu chrześcijan wierzy tak do dzisiaj, mimo tego, że Jezus nie przychodzi od dwóch tysięcy lat, a zło jest wszechobecne na świecie i nie da się go nijak wyplenić. Chwasty nieustannie niszczą dobre rośliny w ogrodzie świata. I nie ma równowagi w tej walce dobra ze złem; przewagę ma ciągle zło.
Dopóki będziemy wierzyć w istnienie tylko jednego, jedynego boga, dopóty będziemy plątać się w tym temacie. Tylko okrutny bóg mógłby tolerować ten ogrom zła i cierpienia na świecie; tylko okrutny bóg mógłby patrzeć obojętnie jak miliony dzieci chodzi głodnych. A kto odpowiedzialny jest za cierpienia tych niewinnych ludzi, którzy stracili rodziny, zdrowie lub dach nad głową z powodu klęsk żywiołowych, jak pożary, trzęsienia ziemii lub eksplozje wulkanów? Zatem zło tkwi nie tylko w naturze ludzkiej, lecz także w samym stworzeniu, w kosmosie, w złych siłach przyrody tożsamych z pewnymi mocami niebieskimi działającymi w górze. Nie zwalajmy więc całej winy za wszelkie kataklizmy i nieszczęścia na diabła i złych ludzi.
Każdy inteligentny obserwator życia dochodzi do wniosku, iż nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Wielu zbrodniarzy wojennych, którzy zabili lub spowodowali śmierć tysięcy niewinnych ludzi, oraz oszustów i kryminalistów, dożyło sędziwego wieku i spokojnej starości. Widząc takie przypadki, wiele osób straciło wiarę. Nie straciliby jej, gdyby wiedzieli wcześniej jakie siły rządzą Ziemią i wszechświatem.
W każdym razie, z pewnością nie jest to świat rządzony sprawiedliwą ręką Boga. Nie ma uniwersalnych leków na uzdrowienie go. Leki, które w jednych kulturach skutkują, okazują się bezużyteczne, wręcz szkodliwe, w innych. Zależy to od kultury i świadomości danego społeczeństwa. Tak stworzonego i urządzonego świata nie należy więc naprawiać idealizmem religijnym w sposób jak to czynił, na przykład, papież Jan Paweł II i inni przywódcy religijni, o czym wspomniałem wcześniej. Potępianie aborcji i rozwodów przy tak wielkiej niedoskonałości samego stworzenia jest poważnym błędem. Idealizm religijny to lek nieskuteczny, wręcz szkodliwy, jeszcze bardziej utrwalający odwieczne choroby ludzkości.
Budda ponoć przejrzał naturę Boga i zdumiewał się nad jego okrucieństwem. Mówił: „Jeśli Bóg toleruje ten bezmiar zła i cierpienia na świecie, to nie może być dobry, a jeśli nie potrafi temu złu zaradzić, to nie może nazywać się bogiem”. Ja już nie mam z tym problemu, nie zdumiewam się nad okrucieństwem boga, bo wiem, że winę za zło na tym świecie ponosi, nie jeden dobry bóg, lecz wielu złych.
Pamiętam jak w czasach mojej młodości śpiewaliśmy w zborze pieśń pod tytułem: „On trzyma całą Ziemię w ręku swym”. Skoro tak, to jak wszechmiłosierny bóg może obojętnie patrzeć na to, jak dobrzy ludzie giną razem ze złymi na wojnach lub w powodziach, trzęsieniach ziemii i innych kataklizmach!? Dlaczego nie pośle swojego anioła w porę, aby wytępił złych i oszczędził dobrych? Gdyby jeden, dobry bóg opiekował się tym światem, to czy pozwoliłby też na to, aby miliony dzieci chodziło głodnych, a w Chinach i krajach afrykańskich tysiące umierało z powodu suszy? Przecież taki bóg mógłby tylko kiwnąć palcem i zaraz spadłby deszcz na spieczoną od słońca glebę.
Słyszy się nawet powiedzenie: „Nad wszystkim czuwa opatrzność Boża”. Skoro tak, to dlaczego w same święta Bożego Narodzenia 2004 roku w biedne kraje azjatyckie położone nad Oceanem Indyjskim uderzyło potężne tsunami, zabijając 230 tysięcy osób, i pozbawiając dachu nad głową miliony biedaków. Czyżby to był prezent świąteczny od Jezusa – którego narodziny świat chrześcijański tego dnia obchodził? Dlaczego w 2010 roku, biedny kraj jakim jest Haiti, nawiedziło trzęsienie ziemii, zabijając 316 tysięcy osób i pozbawiając około milion dachu nad głową. Dlaczego klęski żywiołowe szczególnie często nawiedzają biedny Bangladesz? A gdy tego typu nieszczęścia spadają na niewinne istoty ludzkie, wielu chrześcijan beztrosko śpiewa w kościołach wspomnianą pieśń i słucha kazań o tym, jak bóg troszczy się nawet o wróbelki. Właśnie z powodu braku odpowiedzi na powyższe pytania wielu ludzi straciło całkowicie wiarę, lub zraziło się do każdej dosłownie religii.
Jeśli będziesz wierzyć w jednego dobrego, wszechmogącego boga, stwórcę wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych, to nigdy nie zrozumiesz skąd bierze się zło i cierpienie na tym świecie. Odpowiedź na to pytanie znajdziesz dopiero wtedy, gdy weźmiesz pod uwagę udział wielu bogów w tym stworzeniu. Krótko mówiąc, wszechobecności zła i cierpienia na tym świecie po prostu nie da się wyjaśnić inaczej jak niedoskonałością samego stworzenia.
© Copyright by Jerzy Sędziak