Duchowe i polityczne kameleony
System komunistyczny kojarzy się powszechnie z kolorem czerwonym a katolicyzm rzymski z czarnym. Ale nie są to w istocie systemy jednobarwne. W praktyce przypominają raczej kameleony mieniące się różnymi kolorami.
Niejeden tak zwany znawca przedmiotu wie o tym, że Kościół katolicki nie został założony na fundamencie którym są, jak mówi Biblia, „apostołowie, a jego kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus”. Gdyby Jezus żył jeszcze w IV wieku, z pewnością nie przyznałby się do tej instytucji. Dlatego na ironię zakrawa fakt, że papież uważany jest przez katolików za jego następcę na Ziemi, a Kościół za kontynuatora tak zwanej „tradycji apostolskiej”. Jest to w istocie pogańskie chrześcijaństwo, lub jak kto woli – neopogaństwo. Z biblijnym, historycznym Jezusem i jego uczniami ma on niewiele wspólnego.
Po tym wstępie przejdę do dalszych rozważań. Katolicyzm i komunizm, choć są to systemy które wydają się być tak odmienne, mają w istocie wiele wspólnych cech. Przede wszystkim, oba są niereformowalne, zdobywały władzę przemocą i przez długi czas miały charakter nieludzki, totalitarny. Dzisiaj już są łagodniejsze, bardziej tolerancyjne, a to dlatego, że musiały dostosować się do wyzwań współczesności, zreformować. W przeciwnym razie nie przetrwałyby długo.
Jak wiemy, komunizm stopniowo zmieniał swe oblicze na lepsze, łagodniejsze, bardziej ludzkie, a w czasie rządów Breżniewa i Gorbaczowa, był już zdecydowanie lepszy niż w okresie pierwotnym, stalinowskim. Jakie czynniki wpłynęły na to? Głównym z nich była oczywiście sytuacja międzynarodowa. To ocieplanie stosunków pomiędzy Wschodem a Zachodem był procesem powolnym ale widocznym. Epoka gierkowska w Polsce słusznie zwana była „umiarkowanym totalitaryzmem”, a wspólny lot kosmiczny Sojuz-Apollo, zorganizowany przez USA i Związek Sowiecki w 1975 roku pod hasłem „Very haraszo i oczień good”, był niejako pierwszą jaskółką zwiastującą koniec Zimnej Wojny. Żelazna Kurtyna zaczęła powoli się kruszyć. W latach 70. przeciętnemu Polakowi było już znacznie łatwiej uzyskać paszport na wyjazd do Anglii lub Francji, niż w latach 50. i 60.. Zatem nic dziwnego, że Polacy urodzeni w latach 60. i póżniej, nie wspominają komunizmu tak źle, jak ich ojcowie lub dziadkowie, którzy pamiętali Wojnę Bolszewicką i represje w okresie stalinowskim. A zatem, obalenie Muru Berlińskiego w 1988 roku nie było wielkim wydarzeniem historycznym, bo Żelazna Kurtyna już praktycznie spadła wcześniej. Co się zaś tyczy Kościoła katolickiego, okres jego największego rozkwitu i totalitarnych rządów skończył się o wiele wcześniej. Od dawna nie jest już taki jak w okresie Wypraw Krzyżowych i Kontrreformacji, a w Polsce ma wciąż wysoką, uprzywilejowaną pozycję pomimo wielu oskarżeń o różne nadużycia i grzechy obyczajowe księży.
Ale wróćmy do komunizmu. System ten nie został obalony przemocą, właściwie sam się położył. Najgorsze w tym wszystkim było to, że, że wielu komunistów stało się kapitalistami nagle, niemal z dnia na dzień. Nie tylko nie zostali ukarani za zbrodnie i grabieże jakich dopuścili się oni i/lub ich ojcowie w latach powojennych, lecz nawet utrzymali się u władzy na długi czas. Znamienne jest to, że to sami agenci SB z największym zapałem rozmontowywali system komunistyczny; ale robili to tak, aby nie utracili wpływów polityczno-społecznych i żadnemu z nich włos z głowy nie spadł. To Wojciech Jaruzelski i Lech Wałęsa, dwaj pierwsi prezydenci „wolnej” już ponoć Polski, zapewnili komunistom miękkie lądowanie. Trzeci z kolei prezydent-postkomunista, Aleksander Kwaśniewski, był raczej kontynuatorem polityki tych dwóch jego poprzedników na urzędzie. A wszyscy trzej, warto przypomnieć, byli w okresie PRL-u tajnymi współpracownikami SB; pierwszy z nich zarejestrowany był przez esbeków jako ich człowiek o imieniu „Wolski”, drugi jako „Bolek”, a trzeci „Alek”. Taki właśnie przebieg miał proces przemian politycznych i transformacji ustrojowych w Polsce po roku 1989.
Nasuwa się pytanie – jak mogło do tego dojść? Dlaczego po tylu latach zamordyzmu Polacy tak gremialnie głosowali w wolnych, demokratycznych wyborach na komunistów? Złożyło się na to kilka czynników. Nie będę omawiał ich wszystkich, bo to temat na oddzielny artykuł. Głównym powodem tego, jak się wydaje, był brak lepszej alternatywy. Ubożejący w szybkim tempie naród, oczekiwał szybkich zmian na lepsze, a premier Mazowiecki i prezydent Wałęsa, na których naród wtedy najbardziej liczył, nie stanęli na wysokości zadania.
Polacy szukali więc wsparcia u ludzi, którzy mieli pieniądze, a tak się złożyło, że byli nimi wówczas postkomuniści zrzeszeni pod sztandarem SLD. Co więcej, Kwaśniewski okazał się lepszym prezydentem niż Wałęsa, w związku z czym wielu ludzi doszło do wniosku, że ci „różowi” nie są wcale gorsi od solidarnościowców, a co więcej, media będące wówczas w ich rękach działały na ich korzyść, utwierdzały naród w przekonaniu, że warto na nich głosować, bo „nie taki diabeł straszny jak go malują”.
Warto też pamiętać o tym, że transformacje ustrojowe w ZSRR, inicjowane przez sowieckie Politbiuro i jego przywódcę Michaiła Gorbaczowa pod hasłem „głasnost” i „pieriestrojka” miały miejsce w tym samym okresie, gdy w Polsce nastąpiło znaczne ożywienie katolicyzmu po wyborze Karola Wojtyły na urząd papieża. Te dwa czynniki miały ogromny wpływ na sytuację w Polsce. Gorbaczow i Jan Paweł II doszli do porozumienia między sobą, chyba nawet zaprzyjaźnili się. „Przyjaźń” ta zaowocowała tym, że papież zaczął w swoich kazaniach chwalić dobre strony komunizmu, a ateista Gorbaczow omal nie nawrócił się.
Należy jednak pamiętać o tym, że zarówno komunizm jak i katolicyzm nie weszli do Polski przez otwarte drzwi. Jeden i drugi system włamał się. Komunizm został narzucony Polakom siłą, podobnie jak i katolicyzm. Wbrew temu co podają media, nie było żadnego oficjalnego chrztu Polski; Mieszko I zgodził się na wejście chrześcijaństwa do Polski pod naciskiem ze strony europejskich sąsiadów sprzymierzonych z Watykanem, głównie w obawie przed przed potęgą sąsiednich Niemiec.
Patrząc na takie postacie jak, z jednej strony – dyktator Stalin i rozpustny Rodrigo Borgia vel papież Aleksander VI , a z drugiej – Gorbaczow i papież Franciszek, widzimy, że nawet systemy, mające na swym koncie liczne zbrodnie potrafią „wyprodukować” całkiem niezłych przywódców w pewnych okresach historii.
Historia jest najlepszą nauczycielką i należy jej się szacunek. Znamienne jest jednak to, że oba te systemy, mimo swych licznych zbrodni, potrafią dość skutecznie bronić swego wizerunku na zewnątrz. Kościół ma zwyczaj odcinać się od swojej niechlubnej przeszłości i prezentować dobre postawy mniejszości księży jako postawy większości. Polscy komuniści zaś odcinają się desperacko od kremlowskiego politbiura i czystek stalinowskich i podkreślają swoje zasługi, jak likwidacja różnic klasowych, powszechna, bezpłatna edukacja i opieka zdrowotna, itd.itp. Zresztą my wszyscy różnie wspominamy dzisiaj okresy rządów pierwszych sekretarzy PZPR – Bieruta, Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego. Niemniej, dyktatorskie, autorytarne instytucje są niereformowalne i praktycznie niepodzielne. Tak zwane podziały wewnętrzne w ich łonie stwarzane są co jakiś czas celowo dla zdezorientowania, zmylenia przeciwnika. Np. w latach 80. media zachodnie, w tym spikerzy radia „Wolna Europa”, często obszernie komentowały wewnętrzne podziały w PZPR, dzieląc członków tej partii na „twardogłowych” i „liberałów”, jakby nie wiedziały, że są one w istocie sztuczne i pozorne.
Podobnie działo się po roku 1989 w Kościele katolickim po wprowadzeniu transformacji ustrojowych. Księży i biskupów zaczęto dzielić na postępowych (Lemański, Boniecki) i konserwatywnych (Gądecki, Hoser). Następnie, papież Franciszek wyraża się dobrze o islamie, a Jan Paweł II nawet ucałował Koran. Tymczasem wielu księży szerzy panikę o rzekomym zagrożeniu dla europejskiego chrześcijaństwa ze strony islamu. Wiadomo o co chodzi. Kościół musi mienić się różnymi kolorami. Gdyby był monolitem, nie byłby tak silny. Należy jednak wiedzieć, że to są sztuczne podziały. Ci kościelni „reformatorzy” są to w istocie wilki przebrane w owczą skórę, gorsi od ortodoksów.
Warto też przypomnieć, że największe korzyści Kościół uzyskał w okresie rządów postkomunistycznej partii SLD. Kto zafundował Kościołowi konkordat, przyznał księżom ulgi podatkowe i zgodził się na finansowanie katechetów i kapelanów z budżetu państwa? Poskomuniści – ci sami ludzie, którzy niewiele wcześniej byli lokajami mocodawców na Kremlu.
W każdym razie jedno jest pewne, Kościół nie zreformował się za czasów pontyfikatu Jana Pawła II; po jego śmierci, nadal jest instytucją konserwatywną i może znów pokazać swoje groźne oblicze, jak w czasach średniowiecza. Nie będzie już kazał palić ludzi, wznosić stosów, takie metody nie zdały egzaminu, ale nadal będzie działać zakulisowo, wykorzystywać do swych celów usłużne mu partie polityczne, jak na przykład PiS. Zresztą Kościół w Polsce nie działa tylko zakulisowo. O.Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, ma kilka milionów wiernych mu sympatyków, a tym samym wpływ na znaczną część elektoratu. Politycy wiedzą o tym, dlatego tak często mu schlebiają. Zresztą on sam nie robi tajemnicy z tego, że interesuje go przede wszystkim biznes i polityka.
Polska jest obecnie krajem klerykalnym, na poły wyznaniowym, panuje w niej powszechny strach przed Kościołem. Winni temu są sami Polacy. Komunizm też nie upadł całkiem, może jeszcze „zmartwychwstać” pod innym szyldem.
Podałem tutaj tylko parę dowodów na to, że komunizm i katolicyzm rzymski są systemami nierefomowalnymi i mieniącymi się różnymi barwami, jak kameleony. Jednak każdy dyktatorski system – religijny lub polityczny, nawet taki, który w czasach współczesnych może wydawać się dobry, lecz w czasach minionych zdobywał władzę siłą, włamywał się do krajów i dusz ludzkich poprzez kłamstwa i zbrodnie, powinien być odrzucony i wykorzeniony raz na zawsze. Nie sądzę aby w kraju w którym dominują takie systemy mogło być kiedykolwiek dobrze.
Jerzy Sędziak, luty 2019
© Copyright by Jerzy Sędziak
P.S. Oba te „kameleony” NIE były wcale tak bardzo obce i wrogie sobie w czasach PRL-u, jak się wielu Polakom wydaje. Osobom które w to nie wierzą polecam lekturę tych tekstów: