Potrząsnąłem przecząco głową. To zdarzało się tak często, nie mogłem spamiętać ich wszystkich. Nagle przyszło mi do głowy, że większość z tych 100 tysięcy osób, mężczyzn, kobiet i chłopców, z którymi rozmawiałem w sprawie pracy w okresie gdy byłem szefem kadry kierowniczej w firmie telegraficznej, musi być teraz tutaj. Prawdopodobnie przeżyłem ich wszystkich. Stawały mi teraz przed oczyma niektóre dziwne postacie z tamtych czasów.
Wreszcie matka wyrwała mnie z zadumy. Powiedziała, że śledziła moją karierę zawodową od początku do końca.
– Jakże cieszyłam się z twojego sukresu – mówiła z przejęciem. – Tak bardzo pragnąłeś zostać wielkim pisarzem i zostałeś nim, choć kosztowało cię to niemało trudu.
– Możliwe, że ów medium miał rację – powiedziałem. – Możliwe, że mój brat pomagał mi, o czym nie miałem pojęcia.
– Wielu ludzi którzy są tutaj starało się pomóc tobie – rzekła. – Ty swoimi książkami wywołałeś niepokój nawet tutaj, w tym świecie!
– Mamo – zmieniłem temat. – Jest pewna osoba którą chciałbym spotkać, jeśli jest jeszcze tutaj. Czy pamętasz tą moją pierwszą dziewczynę w której kochałem się do szaleństwa?
Matka wzruszyła ramionami. – Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek ją spotkała. Prawdopodobnie dlatego, że ona nie chciała spotkać się ze mną.
– Dlaczego tak mówisz?
– Ponieważ żadna z dziewczyn w których ty się kochałeś nie wzbudzała we mnie sympatii. Uważałam, że żadna z nich nie jest dla ciebie odpowiednią partnerką.
– Mamo, jak to dobrze że mi to mówisz. Szkoda, że nie powiedziałaś mi tego za życia na Ziemi.
– Jak powiedziałam ci synu, byłam bardzo głupią kobietą. A poza tym, twój ojciec… miałam z nim tyle udręki.
– Czy nadal go kochasz?
– My tutaj nie kochamy na styl mieszkańców Ziemi. Nie czynimy różnic pomiędzy jedną osobą a drugą.
– Czy taka egzystencja nie wydaje się zatem nudna?
– Nie powiedziałabym tego. Poza tym, dzęki temu unika się wielu cierpień.
– To dziwne – powiedziałem – czuję się jak w domu, chociaż jestem tutaj dopiero od kilku minut. A więc to nie jest ani niebo ani piekło. Nie widzę tutaj żadnych aniołów fruwających i grających na harfach.
– Bo nie ma żadnego nieba ani piekła, synu. To wszystko jedna wielka bujda. Poza tym, nie ma czegoś takiego jak grzech. Jest to wymysł żydów, który chrześcijanie od nich przejęli i zatruwają nim świat od wieków. A co się tyczy piekła – prawdziwe piekło jest na Ziemi.
– Mamo, powiedziałaś prawdziwe, czyli rzeczywiste piekło. Wytłumacz mi to lepiej. Tutaj wszystko wydaje się jakby snem.
– Słusznie zauważyłeś, synu. To jest kraina snów, prawdziwa rzeczywistość. Tam na Ziemi wszystko jest iluzją. Tylko wyobraźnia jest prawdą. Nagle przerwała i wskazała palcem na dwóch mężczyzn przechodzących właśnie obok nas.
– Widzisz tych ludzi? – zapytała – i te papierosy w ich ustach? To są senne papierosy. Smakują jak normalny tytoń, ale to jest senny tytoń. Mogą palić ile im się podoba i nigdy nie zachorują na raka płuc.
A więc nie ma tutaj grzechu i choroby raka. Co za wspaniałe miejsce! – pomyślałem. – Czy ludzie karani są tutaj za swoje przestępstwa? – dopytywałem się.
– Nie. Pojęcie kary jest tutaj nieznane. Chyba że karą nazwiesz to, że nie masz nic do roboty prócz rozpamiętywania błędów popełnionych za życia na Ziemi.
– Tak, mamo. Ja nazywam to wielką karą.
– Ale to jest dobrowolnie obrana kara. Chodzi o to, że wszechświat rządzony jest prawami. Gdy złamiesz prawo, musisz ponieść za to karę. I tak powinno być, nie sądzisz? Poza tym, jak można uczyć się bez praktyki? Może zauważyłeś już, że my nie mamy tutaj szkół. Tutaj nabywa się mądrości, a nie wiedzy. Kierujemy się naszymi instynktami i naszą intuicją. Dlatego jesteśmy częściowo ludźmi, częściowo zwierzętami. Na Ziemi krążą bardzo przesadne opinie o zdolności ludzkiego umysłu. Spójrz na tych wszystkich głupich uczonych mówiących o latach świetlnych i miliardach gwiazd. Co za nonsens! Tutaj wszystko jest proste i łatwe do zrozumienia. Ktokolwiek stwarzał ten wszechświat, nie zamierzał urządzić go tak, aby życie w nim było jednym, niekończącym się pasmem łamigłówek. Dał je po to, aby cieszyć się nim. I właśnie w to jakoś trudno jest uwierzyć żydom i chrześcijanom. Wolą unieszczęśliwiać się, zadręczać winą.
– Czy spotkałaś tu żydów?
– Nie, synu. ja wolę murzynów, zwłaszcza Pigmejów i Zulusów. To tacy wspaniali, pogodni ludzie. A za życia na Ziemi nic prawie nie mieli. Wiesz co – ciągnęła dalej – kiedy ponownie urodzę się na Ziemi, mam nadzieję, że będę mężczyzną i murzynem. Z tymi ludźmi obcuje mi się wspaniale.
Uśmiechnąłem się na jej słowa. Matka przeszła długą drogę od czasu zejścia z Ziemi.
– Jak długo zamierzasz pozostać tutaj? – spytałem.
– Decyzja należy do mnie. Kiedy wybiorę rodzinę i środowisko w którym zechcę się urodzić, kiedy będę gotowa na następną przygodę ziemskiego życia.
– Mam nadzieję, że nie nastąpi to szybko, mamo. Bez ciebie czułbym się zagubiony!
– Nie, synu – odparła stanowczo. – Jedną z pierwszych rzeczy jakiej uczysz się przychodząc tutaj, jest umiejętność polegania na sobie samym. Gdziekolwiek idziesz, czujesz się jak u siebie, kogokolwiek spotykasz, od razu jest twoim przyjacielem.
Byłem ciekaw, czy matka kiedykolwiek spotkała tutaj dusze z innych planet, a jeśli tak, to w jakim języku porozumiewały się. Nie zdziwiłem się, gdy odpowiedziała mi, że owszem, spotyka się tutaj dusze z innych planet, a nawet z innych galaktyk. Mają bardziej błyszczące oczy i bardziej lotne umysły, rozumieją ludzi tutejszych, ale tutejsi nie rozumieją ich. Poza tym, nie różnią się zbytnio od Ziemian. (Zapomniałem nadmienić, że tutejsi ludzie rozumieją wszystkie ziemskie języki, nawet te, których sami nie używają; jakby otrzymali dar języków).
Na temat dusz z innych planet wiedziałem wciąż niewiele, ale dostatecznie dużo, aby dojść do wniosku, że cały ten wszechświat nie jest aż tak bardzo tajemniczy. Tajemnicą jest raczej człowiek. Myśl o tym nie dawała mi spokoju. A węc jest jakaś prawda w słowach Biblii, że człowiek stworzony został na obraz Stwórcy, a tym samym stał się zagadką dla samego siebie.
Usłyszawszy od niej tyle mądrych rzeczy, postanowiłem w końcu zapytać wprost, dlaczego za życia na Ziemi była zawsze taka chłodna wobec mnie, dlaczego nigdy nie próbowała mnie pocieszyć, nawet gdy widziała, że serce mi się kraje z bólu. Czy mogłaby pomóc mi teraz odnaleźć Korę? – zastanawiałem się. Ale przypomniałem sobie, że aby znaleźć kogoś tutaj, trzeba skupić wszystkie myśli na tej osobie, mocno chcieć aby się zjawiła. Zdaniem matki było całkiem możliwe, że Kora powróciła już na Ziemię.