MY NEW GUIDES

NOWE DROGOWSKAZY

Jezus – Żyd marginalny

Uwaga wstępna: Niniejszy artykuł stanowi drugą część tematu „Historyczność Jezusa”. Pierwszą część opatrzyłem tytułem: „Jezus w źródłach pozabiblijnych„. Dlatego niektóre podane tutaj fakty mogą się powtarzać.

  W serwisie Racjonalista opublikowano swego czasu kilka artykułów na temat historyczności Jezusa. Dlatego nie będę powtarzał tego co omówili już inni. Postaram się tylko uzupełnić mój artykuł „Jezus w źródłach pozabiblijnych” o nową argumentację.

Plutarch (lata 46 -120 n.e.), filozof-moralista, autor takich popularnych dzieł jak „żywoty sławnych mężów” i „Moralia”. Pisał także na tematy religijne, ale o Jezusie z Nazaretu ani razu nie wspomniał.

Pliniusz Starszy (lata 22 – 79 n.e.) nic nie mówi o Jezusie i jego uczniach, aczkolwiek w swoim dziele „Historia Naturalna” uznał za stosowne zamieścić krótki opis palestyńskiej sekty esseńczyków.

Pliniusz Młodszy (62 – 113 n.e.), który był rządcą Bitynii, w liście adresowanym do cesarza Trajana w roku 111 wyraża się o chrześcijanach z pogardą. Pisze że wierzyli w Chrystusa jako boga. Ale nic na temat owego Chrystusa nie wie. Ta jedna krótka wzmianka pisana przez wroga chrześcijan, nawet jeśli rzeczywiście odnosi się do Jezusa z Nazaretu, nie może być ważnym źródłem informacji o nim.

Tacyt – jeden z największych rzymskich historyków opisuje okres od 14 do 96 roku n.e. W okresie gdy pisał o prześladowaniach chrześcijan za Nerona (Roczniki, 15,44) ewangelie były już w obiegu. Mógł więc opierać się na nich, używając takich nazw jak „chrześcijanie” i „Chrystus”. Ale we wszystkich najstarszych przekładach Biblii słowo „chrześcijanie” pojawia się tylko jeden raz (Dz. Ap. 11,25-27). Zarówno Paweł, piszący w latach 60. I wieku, jak i Flawiusz piszący w latach 90. I wieku n.e. nie znają tej nazwy. Nie zna jej także Filon z Aleksandrii (lata 10 p.n.e. – po 40 n.e.)

Poza tym, za czasów Nerona nie było jeszcze wielu chrześcijan w Rzymie. Najstarsze manuskrypty „Roczników” Tacyta pochodzą z XI wieku. Zatem te, które mamy teraz, mogły być wielokrotnie przepisywane przez chrześcijańskich kopistów, którzy mieli niejedną okazję, aby dodać lub zmienić to i owo w ich treści. Z tych powodów część historyków kwestionuje autentyczność opisu Tacyta o prześladowaniach chrześcijan za czasów Nerona, uważając to za późniejszą chrześcijańską interpolację. Warto zauważyć, iż zainspirowała ona Henryka Sienkiewicza do napisania słynnej powieści „Quo Vadis”.

Juwenal (lata 60 – 127 n.e.) był pisarzem czynnym przez 30 lat i przeżył aż trzech cesarzy – Domicjana, Trajana i Hadriana. Opublikował szereg poematów i dzieł na temat obyczajowości mieszkańców Rzymu. Chociaż w II wieku było już ponoć wielu chrześcijan w Rzymie, Juwenal nic nie pisze o Jezusie.

Epiktet z Hierapolis (lata 50-130 n.e.), filozof, jest również pisarzem znanym ze swoich dzieł takich jak „Diatryby”, „Enchejridion” i „Rozprawy”. W „Rozprawach” wydanych w czterech tomach pisze wiele na temat Boga i stosunku człowieka do niego, ale też nic nie wspomina o Jezusie.

Plotyn (lata 204-269) oraz jego uczeń i biograf Porfiriusz, żyli później, jednak ich milczenie o Jezusie wydaje się dziwne, biorąc pod uwagę fakt, iż byli twórcami neoplatonizmu – religii mocno konkurującej z chrześcijaństwem w imperium rzymskim w III wieku.

Justus z Tyberiady – galilejskiego miasta położonego na zachodnim brzegu Jeziora Tyberiadzkiego. Wiemy o nim, że żył w drugiej połowie I wieku i napisał kronikę królów Izraela od czasów Mojżesza aż do współczesnego mu króla Heroda Agryppy II (lata 27-99), ale nic nie wspomniał w niej o Jezusie. A z ewangelii wiemy, że Jezus często przebywał i działał w rodzinnych stronach tego kronikarza.

Filon z Aleksandrii (lata 25 p.n.e. – ok. 50 n.e.), był największym żydowskim filozofem i teologiem okresu kultury greko-romańskiej.  Podobnie jak Flawiusz, pisze o Piłacie w księdze 40, ale nic nie wspomina o Jezusie. Encyklopedia Hebrajska podaje:

„Chociaż (Filon) poświęcił się w znacznej mierze językowi greckiemu i literaturze greckiej, jego narodowe żydowskie pochodzenie jest czynnikiem który należy wziąć pod uwagę. Czytał Stary Testament głównie w wersji greckiej, nie uważał za konieczne korzystanie z wersji hebrajskiej, ponieważ błędnie sądził, że wersja grecka jest wierniejsza niż hebrajska. Niemniej, rozumiał język hebrajski. świadczy o tym fakt, że w jego pismach występują liczne etymologie nazw i imion hebrajskich”.

Filon sporo podróżował. Znał życie w ówczesnej Palestynie, o czym świadczy m.in to, że znał dobrze sektę esseńczyków. Zresztą musiał interesować się życiem żydów choćby z tego względu, że opisywał ich współczesną historię.
Esseńczykom poświęcił równie dużo miejsca jak Flawiusz. Ciekawie opisał ich życie w 33. księdze pt. „Każdy człowiek jest wolny” i  w księdze 37. „Apologia dla żydów”, zaś sektę terapeutów – podobną do esseńczyków i chrześcijan – opisał w księdze 34. zatytułowanej „Na temat kontemplacji i życia modlitewnego”. Był on dla żydów kimś w rodzaju apostoła Pawła. Próbował pogodzić judaizm z kulturą grecką w podobny sposób jak Paweł godził chrześcijaństwo z hellenizmem. Niewykluczone, że Paweł wzorował się w tej dziedzinie na nim, podobnie jak autor ewangelii Jana. Jedna z jego rozpraw nosi tytuł „Pierworodny syn Boży”. Jest to nauka o Logos – pośredniku między Bogiem a światem. Ale nie ma w niej, niestety, żadnej wzmianki o Jezusie. Czyżby autor ewangelii Jana skradł jego koncepcje?

  Z najwcześniejszych wzmianek o Jezusie z Nazaretu zawartych w Talmudzie dowiadujemy się, że był on bastardem, szarlatanem, który nauczył się sztuki magii w Egipcie i mógł czynić cuda, ponieważ wykradł tajemne imię Boga ze świątyni. Ale większość tekstów Talmudu dostępnych dzisiaj datuje się z IV wieku n.e., a w nich nie ma już żadnej wzmianki o Jezusie. Nikt nie potrafi dowieść w jakim stopniu są one wierne oryginałom pochodzącym ponoć z I wieku. Niepochlebne wzmianki o Jezusie prawdopodobnie usunęli później sami żydzi ze swoich archiwów, z obawy by nie narazić się wyznawcom znacznie silniejszej, ekspansywnej religii chrześcijańskiej. Dlatego wartość historyczna ich podań o nim jest raczej wątpliwa. Zwrócę jednak uwagę na pewne źródło, który rzekomo coś mówi. W Talmudzie Babilońskim, (Aboda Zara 16b-17a), w części p.t. „Aresztowanie Rabina”, zawarty jest następujący opis aresztowania Rabiego Eliezera ben Hirkana:

„Kiedy Rabin Eliezer został aresztowany za herezję, przyprowadzono go przed trybunał sądowy. Gubernator rzymski zapytał go: – Czy to prawda że człowiek stary, jak ty, interesuje się takimi pustymi sprawami?

– Sędzia jest mi wierny! – odpowiedział.

Gubernator, myśląc że chodzi mu o niego, odpowiedział: – Ponieważ zaufałeś mi, będę dla ciebie (łaskawy). (Jesteś) uniewinniony! Wolny!

Ale Eliezer wyraził się w ten sposób o swoim Ojcu w niebie. Kiedy wrócił do domu, jego uczniowie zebrali się wokół niego aby go pocieszyć. Ale on był obojętny na ich słowa pociechy.

Rabin Akiba zwrócił się do niego: – Rabi, pozwól że ci przypomnę pewne słowo którego nauczyłem się od ciebie.

Eliezer odrzekł: – Mów!

– Może przyjąłeś i głosiłeś jakąś herezję i za to aresztowano ciebie.

– Akiba, już sobie przypominam! Idąc kiedyś przez rynek w Sepforis napotkałem jednego z uczniów Jezusa Nazarejczyka. Nazywał się Jakub z Kefar Sichnin. Powiedział do mnie: – W waszej Torze napisane jest: „Nie przyniesiesz (Bogu) zapłaty nierządnicy (Deut 23,19), lecz wybudujesz za nią dom modlitwy dla najwyższego kapłana”.

Nic mu nie odpowiedziałem. On zaś ciągnął dalej: – Tak uczy Jezus Nazarejczyk: „Bo z zapłaty nierządnicy są zgromadzone i w zapłatę nierządnicy się obrócą” (Mich 1,7). Przyszły z nieczystego miejsca, niech powrócą do nieczystego miejsca. Spodobały mi się te jego słowa. Za to właśnie aresztowano mnie za herezję.

Komentarz do tego:

Słowa „Jezus Nazarejczyk” występują tylko w manuskrypcie Mishna, lecz zostały prawdopodobnie wymazane przez chrześcijańskich cenzorów z innych manuskryptów. Talmud wersji Tosefta Hullin 2.24 tłumaczy tutaj „Jezus ben Pantiri” (czyli Jezus, syn Pantery – mój dop. JS) i nie zawiera tej wypowiedzi Jakuba z Kefar Sichnin na temat Jezusa.

Świadczy to o tym, że na przestrzeni trzech pierwszych wieków wprowadzono różne przeróbki w Talmudzie. Jednak na największą uwagę zasługuje Józef Flawiusz ze względu na jego duży dorobek literacki, zwłaszcza szeroko dyskutowane od dawna sławne „Testimonium Flavianum„. Brzmi ono tak:

„I był w tym czasie Jezus, człowiek mądry, jeśli godzi się nazywać go człowiekiem, działał on bowiem cuda i nauczał wśród tych, którzy z radością przyjmowali prawdę. Przyciągnął on do siebie wielu spośród Źydów i wielu spośród pogan. On to był Chrystusem. A kiedy Piłat, za namową pierwszych wśród nas mężów, skazał go na krzyż, ci którzy go miłowali nie opuścili go; ukazał się im on bowiem żyw ponownie na trzeci dzień, tak jak to boscy prorocy ten i dziesięć tysięcy innych cudów o nim zapowiedzieli. A plemię chrystian, od niego się zwących, nie zaginęło aż po dziś dzień” (Starożytności żydowskie – 18,63-64).

Przede wszystkim autor tego tekstu, którym najwyraźniej nie jest Flawiusz, drażni czytelnika. Każdy, kto zna jego dzieła chociaż w podstawowym stopniu, wie, że nie miał on zwyczaju wzmiankować tylko o wielkich sprawach i wydarzeniach, zawsze poświęcał im sporo uwagi. Tymczasem tutaj, jakby nigdy nic, kończy na tym i wraca do opisu nieszczęść jakie spadły na żydów za rządów Piłata. Czy to nie jest podejrzane?! Gdyby to on napisał te słowa, to z pewnością nie potraktowałby Jezusa tak marginesowo.

W każdym razie, wydaje się dziwne, że Flawiusz wie sporo o Jakubie, Piłacie i Janie Chrzcicielu, ale nic praktycznie nie wie o Jezusie i o sekcie zwanej chrześcijanami, której Jakub był przywódcą w Jerozolimie za jego czasów. A przecież sporo uwagi poświęcał postaciom o wiele mniej ważnym. Widocznie Jezus był dla niego „ubogim krewnym” Jakuba i kimś mniej ważnym od Jana Chrzciciela – tego samego człowieka który, jak podają ewangelie, powiedział, że nie jest godny rozwiązać Jezusowi rzemyka u obuwia.

Testimonium Flavianum, zarówno w greckiej jak i arabskiej wersji (o której opowiem za chwilę) nie jest nigdzie cytowany przez takich chrześcijańskich pisarzy jak Justyn Męczennik (100 – 165 n.e.), Klemens z Aleksandrii (150 – 212 n.e.), Tertulian (160 – 240) i Orygenes (185 – 254), pomimo jego dużej wagi apologetycznej. Wszystko wskazuje na to, że tego ohydnego fałszerstwa dopuścił się jakiś późniejszy chrześcijański kopista.
Ale nie był sprytnym fałszerzem. Do podobnego wniosku doszli nawet niektórzy chrześcijańscy apologeci – mianowicie, że świadectwo Flawiusza o Jezusie zbyt bardzo zdradza chrześcijańską rękę, aby uznać je za wiarygodne. Dlatego próbowano przerabiać je, aby nadać mu pozory prawdziwości. Na przykład, profesor Szlomo Pines znalazł inną wersję Testimonium. Jest to wersja arabska datująca sie z X wieku. Wydaje się bardziej wiarygodna aniżeli starsza wersja „chrześcijańska”, a brzmi tak:

„W tym czasie żył pewien mędrzec zwany Jezusem. Był to człowiek dobry i sprawiedliwy. Wielu żydów i ludzi innych narodowości stało się jego uczniami. Piłat skazał go na ukrzyżowanie i śmierć. Lecz jego uczniowie nie przestali w niego wierzyć. Mówili że żyje i ukazał się im trzy dni po ukrzyżowaniu. On być może był tym Mesjaszem odnośnie którego prorocy przepowiadali wielkie, cudowne rzeczy”.

Autor tego tekstu wyraża się o Jezusie dość pozytywnie, ale z pewnym dystansem. Jednak i ta, lepsza i prawdziwsza na pozór wersja, budzi pewne wątpliwości. Czy słowa „on być może był tym Mesjaszem” mogły wyjść spod pióra Flawiusza? Poza tym, jeśli rzeczywiście są to jego słowa, to dlaczego ktoś starał się przeredagowywać je na styl chrześcijański? W każdym razie, ta wersja arabska nie rzuciła nowego światła na ten problem. Jest  również uważana, dość powszechnie, za późniejszą chrześcijańską interpolację.

W każdym razie, najbardziej uzasadnionym powodem do kwestionowania autentyczności Testimonium jest fakt, że o jego wersji, zarówno tej arabskiej jak i „chrześcijańskiej”, nic nie wiedzą, jak wspomniałem wcześniej – nawet pisarze kościelni, jak Justyn Męczennik, Klemens z Aleksandrii, Tertulian, Orygenes i paru innych.

Inne świadectwo Flawiusza o Jezusie, a właściwie krótka wzmianka o nim w kontekście opisu męczeństwa jego brata, Jakuba Sprawiedliwego na który powołuje się często wielu chrześcijańskich apologetów, również nie jest przyjmowana bez zastrzeżeń przez wielu krytyków. Brzmi ono tak:

„Festus już nie żył, a Albinus wyjechał; więc (Ananus) zebrał sędziów i przyprowadził im brata Jezusa, zwanego Chrystusem, któremu na imię było Jakub…” (Starożytności żydowskie – 20.9.1).

Jak wspomniałem wcześniej, jest rzeczą wątpliwą aby kronikarz tej rangi co Flawiusz wyrażał się o Jezusie – wielkim wpływowym działaczu w Palestynie – w sposób tak ogólnikowy.

Nie ma dzisiaj mądrych którzy potrafiliby dowieść co Flawiusz napisał na temat Jezusa i czy w ogóle coś napisał. Jak wspomniałem, ten znany kronikarz milczy nie tylko o Jezusie, lecz nawet o chrześcijanach którzy za jego czasów istnieli i byli już ponoć dużą sektą w Rzymie i Palestynie. Tworzył przecież swoje dzieła w latach 90. n.e., czyli ponad 20 lat po prześladowaniach jakich doświadczyli za panowania cesarza Nerona.

Również nieprawdopodobne jest, aby Orygenes w swojej rozprawie „Przeciw Celsusowi” (Contra Celsum) pominął tak doniosłe świadectwo Flawiusza, gdyby je znał. Pisze tam nawet, że nie wierzył w Chrystusa. Istotnie, warto zastanowić się, jak mógł ten świecki kronikarz, napisać: „Ten to był Chrystusem”?! Brzmi to przecież jak chrześcijańska deklaracja wiary. Poza tym, jak wspomniałem, „Testimonium” wcale nie pasuje do kontekstu, rozrywa ciągłość narracji.

Poza tym, Flawiusza interesowały głównie trzy żydowskie sekty – faryzeusze, saduceusze i esseńczycy; twierdzi nawet, że sam do nich wcześniej należał. Nie był jednak zainteresowany innymi sektami, najwidoczniej dlatego, że były one mało znaczące, miały znikomy wpływ na to co działo się w Palestynie i Rzymie za jego czasów, jak na przykład chrześcijanie. Nie był to jednak kronikarz pomijający ważne wydarzenia z obawy by nie narazić się ówczesnym władzom rzymskim.

Esseńczykom, którzy byli ruchem typowo mesjanistycznym, wrogo usposobionym do rzymskich okupantów, poświęca jednak sporo miejsca, a nawet wyraźnie sympatyzuje z nimi, zaś Rzymian przedstawia jako ich oprawców i ciemiężycieli. W „Wojnach żydowskich” czytamy:

„Ich duch został mocno doświadczony przez wojnę z Rzymianami, którzy męczyli, palili, kaleczyli i torturowali ich, żeby zmusić ich do bluźnienia ich Zakonodawcy lub spożywania zakazanych pokarmów, ale nie potrafili zmusić ich do czynienia tych rzeczy, aby widzieć ich płaczących lub płaszczących się przed swoimi oprawcami”.

Flawiusz był kronikarzem, który miał zwyczaj chwalić się, upiększać i zbytnio dramatyzować, ale powtarzam – nie ma podstaw aby posądzać go o zdradę swojego narodu lub celowe pomijanie ważnych faktów historycznych. Nie pisał o Jezusie i jego uczniach po prostu dlatego, że albo nic o nich nie wiedział – co wydaje się najbardziej prawdopodobne – albo uważał, że są to postacie marginalne, którymi nie warto się zajmować.

Wydaje się też niemożliwe, aby wszyscy wyżej wymienieni świeccy kronikarze, zwłaszcza Justus z Tyberiady, który zmarł w roku 100 n.e. i Filon z Aleksandrii, który urodził się przed Jezusem i zmarł wiele lat po jego śmierci, przegapili publiczną działalność Jezusa. A do takiego wniosku musielibyśmy dojść, gdybyśmy na serio potraktowali ewangelie. W ewangelii Jana (6,14-15) czytamy: „A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: ‚Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat’. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę”. Ewangelie mówią też w innych miejscach, że za Jezusem szły tłumy, czyli że był on popularną postacią w Jerozolimie i innych miastach Palestyny, która była wówczas częścią imperium rzymskiego.

Wniosek końcowy

Testimonium Flawianum” to tekst całkowicie sfabrykowany lub skażony w takim stopniu, że nie warto trudzić się nad poprawianiem go lub debatowaniem, co może być w nim prawdą lub nie. Jest to „uschła gałąź” z której nie da się wycisnąć soku prawdy. Różni „mędrcy” od dawna głowią się nad nim i komentują na różne sposoby, ale rezultaty ich wysiłków są wciąż mizerne.

Niektórzy teolodzy twierdzą, że dzieła rabiniczne i archiwa Sanhedrynu, zostały całkiem zniszczone w Jerozolimie podczas powstania żydowskiego w latach 66-73 i dlatego nie mamy źródeł mówiących o Jezusie i jego uczniach. Jest to sprytnie zakamuflowane kłamstwo. Mamy do dyspozycji wiele dzieł z tego okresu, a są nimi znane Zwoje Morza Martwego odkryte w 1948 roku. Prawdą jest jedynie to, że pisma te, część których pochodziła z czasów Jezusa, nic nie mówią o nim i o jego uczniach.

Milczenie historyków I wieku na temat Jezusa jest zbyt powszechne aby było przypadkowe. Pisarze II wieku też nie są na ogół zainteresowani postacią Jezusa. Dlatego jakoś nie przemawiają do mnie argumenty typu: „Nie wszystkie ich dzieła zachowały się” lub „Jezus nie był przedmiotem ich zainteresowań, bo mieli pisać o czymś innym”.

Szczególnie dziwne jest to, że o Jezusie nic nie piszą pisarze-moraliści którzy w pierwszych wiekach naszej ery sporo uwagi poświęcali obyczajowości współczesnych im ludzi, nie pomijając tematyki relkigijnej.

A już na ironię zakrawa fakt, że Jezus był gwiazdorem w XX wieku a nie był nim w I i II wieku. Ruch Jezusowy popularny w USA w latach 60. minionego wieku, zwłaszcza wśród hippisów, świadczy o tym, że był on gwiazdorem, nawet supergwiazdorem dla wielu ludzi. Pamiętamy stworzony wówczas musical „Jesus Christ Superstar” bijący rekordy kasowe. A znane nam filmy p.t. „Największa opowieść jaką słyszał świat” (The Greatest Story Ever Told) i „Pasja” miały również na celu wylansować Jezusa na pewnego rodzaju gwiazdora.

W każdym razie, nie widać wcale śladów jego wielkości w świeckich źródłach pochodzących z I wieku. Warto też zwrócić uwagę na następujące dwa fakty,

– pisma Justusa z Tyberiady zaginęły w tajemniczych okolicznościach,

– apostoł Paweł, który ponoć żył i działał w latach 50. i 60. pierwszego wieku, cytuje tylko jedną krótką wypowiedź Jezusa w kontekście komunii (1 Kor 11,24-25), a cztery ewangelie jakie znamy z Biblii powstały kilkadziesiąt lat po jego śmierci.

  Jak więc widzimy,  jest mnóstwo niejasności związanych z życiem centralnej postaci największej religii świata, jaką jest niewątpliwie Jezus Chrystus.

Jerzy Sędziak, 2004

© Cpyright by Jerzy Sędziak

Polecam tę lekturę:

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,470/q,Historycznosc.Jezusa.z.Nazaret

2024-12-05T09:01:35+00:00