Obyczaje katolickich apologetów – czas położyć kres temu
Kościół katolicki od lat w tchórzliwy, mafijny sposób broni swoich doktryn w sieci www, publikując długie, mętne, pseudonaukowe opracowania opatrzone fałszywymi podpisami. Najbardziej aktywny na tym polu jest facet podpisujący się „Jan Lewandowski” (podobizna u dołu). Oczywiście nie jest to jego prawdziwe imię i nazwisko. W katolickim portalu „Apologetyka” widnieje mnóstwo opracowań opatrzonych jego podpisem, a nawet pięć książek.
Od lat mnie ten oszust interesuje. Opowiem w skrócie jak do tego doszło. Gdzieś w okolicach 2003 roku zaczęły ukazywać się na forach dyskusyjnych portalu „racjonalista.pl” długie, sążniste komentarze opatrzone tymże imieniem i nazwiskiem. Dotyczyły one tylko artykułów o tematyce religijnej, między innymi moich. Wiedziałem wtedy tylko tyle, że polemizuję z kimś z katolickiego portalu „Trynitarianie” (bo tak się wtedy nazywali), ale nie wiedziałem dokładnie kim jest mój polemista i przez dość długi czas nawet nie interesowało mnie to zbytnio. Jednak bardzo dziwnie się on zachowywał, dlatego nabrałem podejrzeń i zapytałem go w końcu o tożsamość. Zareagował na to szyderczym śmiechem. Zorientowawszy się, że mam do czynienia nie z jednym oszustem lecz co najmniej z kilkoma, natychmiast przerwałem z nimi wszelkie dyskusje.
Teraz wiem, że to nie on sam komentował moje teksty zamieszczone w portalu Racjonalista. Tożsamości tego człowieka nie chciały mi podać nie tylko źródła kościelne, lecz nawet policja i prokuratura. Dopiero po kilkunastu latach od czasu rozpoczęcia ich działalności w sieci, ukazał się na YouTube ten oto film w którym po raz pierwszy mogłem zobaczyć tego człowieka.
Kościół katolicki nie tylko bałamuci naród i polityków, lecz nawet wypuszcza na rynek księgarski pozycje opatrzone fałszywymi podpisami. Kościelna firma „Lewandowski i S-ka” fabrykuje fałszerstwa bez jakichkolwiek skrupułów; poprawia po profesorach (Vermes, Tyloch) autorach encyklopedii (łącznie z encyklopedią katolicką), po tłumaczach biblii, a nawet po samym Bogu. Są na to liczne dowody. Demonstruje przy tym niesłychaną arogancje połączoną z anarchistycznym podejściem do świata nauki i lekceważeniem naukowych autorytetów.
Czas powiedzieć Kościołowi dość tego! Znając mafijny charakter tej instytucji jestem na sto procent pewien, że te wszystkie opracowania i książki w portalu Apologetyka opatrzone imieniem i nazwiskiem „Jan Lewandowski” nie są dziełem jednego człowieka, lecz zespołu ludzi powołanych przez biskupów do obrony w sieci doktryn Kościoła.
Każą nam wierzyć, że ten młokos, który na rynku księgarskim jest zupełnie nieznany, jest jedynym autorem tylu opracowań apologetycznych, właściwie autorem całej internetowej biblioteki. W komentarzu do tych pięciu książek reklamowanych na portalu Apologetyka można dowiedzieć się o nim tylko tyle , że jest absolwentem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, magistrem religiologii i licencjatem kanonicznym.
O szczegółach o tej sprawy opowiadam w tym wierszu.
Wiersz o Jasiu Anonimie
Święci bracia trynitarze,
Którym Kościół spać nie każe,
Walą równo z grubej rury,
Swe mądrości oraz bzdury,
Portal w necie założyli,
I w swym bunkrze się ukryli.
Zwłaszcza Janek Lewandowski,
W polemikach to mistrz Polski.
Wirtualne widmo w necie,
Nic się o nim nie dowiecie.
Ów desperat, proszę państwa,
Zdolny jest do chuligaństwa.
Profesorów koryguje,
Na niektórych nawet pluje.
Stworzył w sieci bibliotekę,
Za co z góry ma opiekę.
Ma naturę buntownika,
Obyczaje złego mnicha,
Jest też wielkim naciągaczem,
Krasomówcą i krętaczem
Spłodził w necie moc powieści,
Dużo wody, mało treści.
Racjonalizm atakował,
Lecz niewiele tam zwojował.
Miotał się w swej desperacji,
I wyzywał z braku racji.
Walczyliśmy tak we dwoje,
Toczył ze mną twarde boje.
Poszedł ze mną na bagnety,
Ale wsypał się niestety,
Bo gdym go o imię spytał,
To zębami aż zazgrzytał
Śmiał szyderczo, idiotycznie
Gdym oceniał go krytycznie.
Badał mój życiorys w świecie,
By się o mnie coś dowiedzieć.
Lecz wciąż źródła korygował,
I tożsamość swoją chował.
A do kłótni to był skory,
I na śfińskie właził fory.
Ale jam już nie mógł dłużej,
Tak wojować z podłym tchórzem.
A ci głupi policjanci,
Ludzie w Polsce mało warci,
Pod parasol swój go wzięli,
Ale na mnie się uwzięli.
Jak się wabi nie chcą zdradzić,
By się księżom nie narazić.
I ci wszyscy ateusze,
Których tu przywołać muszę,
Dokonali wielkiej zdrady,
Poszli z nimi na układy.
Tacy są katoplogeci,
Co tak rozrabiają w sieci.
A nad całym cyrkiem czuwa,
Biskup Andrzej, i jego trupa.
Trynitaryzm to choroba,
Nie wiem jak się wam podoba,
Bo ni Biblia, ni Ojcowie,
Nikt o Trójcy wam nie powie,
Piotr o Trójcy nic nie mówił,
Ani Paweł, co go nie lubił.
Wszystko zmyślił zjazd szalony,
Przez cesarza prowadzony.
Lewy Jasiu, Anonimie,
Jak naprawdę brzmi twe imię?
Jak cię zwała twoja matka?
Co ci dała twoja walka?
Po coś się po forach szargał?
Po coś się na słońce targał?
Na co zdały się twe racje?
I te głupie kombinacje?
I te tomy nieczytelne,
I wywody twe kościelne?
One ci nie dadzą chwały,
Na to jesteś ty za mały.
Krasomówstwem nic nie zdziałasz,
Mądrych ludzi nie zagadasz.
A ta twoja biblioteka,
To jest jedna mętna rzeka.
Serc Polaków nie podbijesz,
Prędzej sam w tej sieci zginiesz.
Kiedy prawo nie jest jasne,
Wtedy robią kombinacje;
Hochsztaplerzy i lobbyści,
Ludzie podli, źli, nieczyści.
A te kliki i koterie,
Upierdliwe są niezmiernie.
Rączka rączkę równo myje,
Kumpel kumpla mocno kryje.
A tak zwanych stróżów prawa,
Także kręci ta zabawa.
Czas nagłośnić tą aferę, zdemaskować tych ludzi i podać do wiadomości publicznej ich tożsamości. To nie jest zespół apologetów, lecz szajka oszustów chroniona przez Kościół i policję. W tym celu należałoby wszcząć śledztwo dziennikarskie. Tylko kto się tym zajmie? Jestem emerytem mieszkającym w Kanadzie, a tu potrzebny jest ktoś, kto mieszka w kraju i ma odpowiednie wejścia. Dlatego zwracam się do was, polscy dziennikarze, z prośbą o pomoc w tej sprawie.
Jerzy Sędziak, Montreal
© Copyright by Jerzy Sędziak