Kto naprawdę rządzi Polską od wielu lat
W życiu politycznym i społecznym dzieją się pewne rzeczy na które przeciętny człowiek nie zwraca większej uwagi. Dopiero później, czasami dopiero po latach, zaczyna rozumieć przyczyny i skutki pewnych ważnych zjawisk w tych dziedzinach. Postaram się niniejszym wyjaśnić o co mi chodzi. Pierwsza sprawa:
Czy Polską rządzą Żydzi?
W internecie można wyczytać wiele ciekawych, mądrych rzeczy, ale jest też i wiele śmieci wrzuconych przez różnych trolli i oszustów. Ich styl działania jest dość przejrzysty – gdy widzą, że nie da się merytorycznie, w sposób uczciwy, obronić swoich racji, wtedy starają się maksymalnie zamącić daną sprawę, zdezorientować czytelników. Znamy powiedzenie: „Najlepiej łowi się ryby w mętnej wodzie”. Chcą też wzbudzić sensację kłamliwymi sloganami typu: „Będzie wojna między USA a Chinami” lub „Jasnowidz przewidział kiedy nastąpi koniec świata”, itd. Są nawet specjaliści od życia pozagrobowego, którzy publikują filmy o niebie i piekle. No cóż, naiwnych nie sieją, sami się rodzą, a poszukiwaczy tanich sensacji nigdzie nie brakuje. Na takim świecie żyjemy. Ale wróćmy do tematu.
W sieci jest też sporo publikacji na temat zagrożenia dla Polski ze strony tak zwanej Judeopolonii. Ich autorzy ujawniają prawdziwe nazwiska wielu znanych osób w Polsce. I co się okazuje? Na polskiej scenie politycznej, a także artystycznej, działa wielu Żydów. Wielu z nich przyjęło nazwiska rdzennie polskie już w czasach PRL-u oczywiście po to, aby łatwiej było im rządzić, piąć się po szczeblach kariery. Do dzisiaj udają prawdziwych Polaków.
Co się tyczy mnie, zawsze sceptycznie podchodzę do takich wiadomości, nie interesują mnie zbytnio śledztwa w sprawie czyjegoś pochodzenia, niemniej, dziwi mnie to, że polskie media tak milczą na ten temat. Ci, którzy rozsiewają plotki i wyssane z palca pomówienia powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Tym czasem nic takiego się nie dzieje, prawie nikt nie reaguje na tego typu sensacje. Nasuwa to zatem podejrzenie, że jednak coś w tym musi być. Pochodzenie Aleksandra Kwaśniewskiego, Bronisława Geremka, Adama Michnika, Hanny Gronkiewicz-Waltz jest już dość powszechnie znane, ale jest też wiele innych wpływowych osób w Polsce, których autorzy takich publikacji prezentują jako Żydów.
Na przykład pewne źródło podaje:[1] „I sekretarz KW PZPR w Gdańsku – Tadeusz Fiszbach policzył i dość odważnie stwierdził, że na 57 uczestników Okrągłego Stołu w Magdalence, aż 47 było Żydami! Po tej wyliczance, partyjni notable odstawili Fiszbacha na „boczny tor” i nie dopuścili go do udziału w dalszej rozgrywce”.
Może prokuratura po prostu bała się tego tematu, aby nie wyszło na jaw, że rzeczywiście dla wielu polskich posłów zasiadającym w Sejmie bliższy jest Tel Aviv niż Warszawa. W każdym razie, coś jest nie w porządku w podejściu mediów do tych spraw.
Mentalność rzekomych elit
Polacy wybierają na swoich przywódców polityków, którzy w czasie kampani wyborczych składają im wielkie, wspaniałe obietnice, stroją się w pióra wielkich patriotów, a potem podlizują się mocarstwom i mało dbają o interes Polski. „Polska była satelitą Moskwy, a teraz będzie satelitą Brukseli. Co za różnica?”. Kto wypowiedział te niemądre słowa? Jakiś mało ważny polityk w kuluarach Sejmu? Nie, sam prezydent RP, Aleksander Kwaśniewski w okresie swojej prezydentury. To właśnie odzwierciedla mentalność tego człowieka.
A czy prezydent Lech Kaczyński, któremu wystawiono pomnik na placu Piłsudskiego, czyli w reprezentacyjnym miejscu stolicy, był od niego lepszy? Zaraz po wyborze na urząd prezydencki, pojechał do Watykanu żeby całować papieża Benedykta XVI w rękę (lub w pierścień, nie wiem jak to się teraz robi), a potem prosto stamtąd poleciał do Waszyngtonu, aby spotkać się z prezydentem Bushem, który potraktował go jak intruza, nie chciał nawet spotkać się z nim w Białym Domu. Następnie, ów prezydent wolnej RP, zaprosił na pokład swojego prezydenckiego samolotu generała Wojciecha Jaruzelskiego, aby polecieć z nim do Moskwy i tam wspólnie z nim celebrować rocznicę zwycięstwa Armii Czerwonej w drugiej wojnie światowej.
Niech Moskwa cieszy się z tego zwycięstwa, oraz jej pachołki, tacy właśnie jak Jaruzelski, ale jaki powód do dumy i radości z tego mogą mieć Polacy? Przecież wynik tej wojny przesądził o losie Polski w sposób wręcz tragiczny. Mieliśmy aż pół wieku komunistycznego, pojałtańskiego zniewolenia, czyli mówiąc kolokwialnie, zamordyzm. Gdyby Lech Kaczyński nie zginął miesiąc wcześniej w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, to ta ich wizyta w Moskwie z pewnością doszłaby do skutku. Czy tak powinien postępować przywódca narodu, bohater zasługujący na pomnik?
A czy Bronisław Komorowski był prawdziwym mężem stanu, lepszym prezydentem od swoich poprzedników na urzędzie? Nie sądzę. Na przykład, wygłaszając przemówienie w kościele podczas pogrzebu generała Jaruzelskiego, zwrócił się w pewnym momencie twarzą do urny z jego prochami i powiedział „Przyjacielu”. Tak nazwał człowieka z rozkazu którego był internowany i represjonowany w czasie stanu wojennego… Wnioski nasuwają się same.
Czy Wujek Sam ochroni nas przed Rosją i zapewni bezpieczeństwo?
Wielu polskich polityków w to wierzy. Czy ludzie, którzy tak bardzo liczą na pomoc USA w razie konfliktu z Rosją nie są zbyt naiwni? Moim zdaniem, Polska powinna bardziej liczyć na siebie i starać się utrzymywać dobre relacje ze wszystkimi sąsiadami i aliantami, ale należy pamiętać o tym, że historia lubi się powtarzać. Nadzieja na pomoc państw odległych geograficznie może okazać się zawodna, o czym mogliśmy przekonać się podczas drugiej wojny światowej. I wreszcie:
Czy interes Kościoła jest zbieżny z interesem Polski?
Niestety, wielu Polaków uważa, że to prawda. Nie jest tajemnicą, że obecna Polska jest krajem świeckim tylko z nazwy. Co prawda nie jest państwem wyznaniowym w takim stopniu jak np. Iran, ale na pewno klerykalnym, na poły wyznaniowym (patrz ta tabela). Polacy mają dosyć klerykalizmu, o czym świadczy choćby popularność filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego i ostatnie protesty przeciwko nauczaniu religii katolickiej w szkołach publicznych za państwowe pieniądze. Jak na ironię, winna jest temu głównie ateistyczna lewica, która po transformacjach ustrojowych w 1989 roku zrzeszała środowiska postkomunistyczne pod szyldem SLD. Winien temu jest też wielbiony przez Polaków papież Jan Paweł II. W okresie swojej prezydentury, Kwaśniewski bywał częstym jego gościem w Watykanie. – Jakie interesy robi ten papież-polityk z tym aparatczykiem – zastanawiałem się wtedy. Teraz wiem o czy rozmawiali. W wyniku ich zakulisowych rozmów, rząd polski wydał najbardziej korzystne ustawy i przepisy dla Kościoła, z których nie sposób się teraz wycofać. Kto zafundował Kościołowi konkordat jak nie prezydent Kwaśniewski i jego koledzy partyjni?
Jan Paweł II jest też winien innych zakulisowych działań na szkodę Polski. Podam przykład. Swego czasu rozpoczęła się medialna nagonka na o.Rydzyka. Została ona wzniecona, nie przez środowiska antyklerykalne, nieprzyjazne Kościołowi, lecz przez sam Episkopat. Zaczęto oskarżać go o różne nadużycia i nieprawidłowości, krytykować za mieszanie się do polityki, itd. Ale trwało to zaledwie kilka dni. Papież, dowiedziawszy się o tym, natychmiast wysłał Rydzykowi z Watykanu gorące pozdrowienia. I sprawa zaraz ucichła, episkopat zamilkł i zajął się innymi sprawami.
Wnioski końcowe
Jak widzimy, ci sami ludzie, którzy wcześniej przez wiele lat podlizywali się swoim mocodawcom na Kremlu, podlizywali się potem Watykanowi, Brukseli i Waszyngtonowi po przemianach ustrojowych w Polsce w 1989 roku. Tak właśnie dzieje się w kraju w którym elektorat jest zagubiony i nie dorobił się własnych elit. Można łatwo nim manipulować, dzielić go. Pewne pismo francuskie opisało w 1995 roku sytuację polityczną Polski w taki oto sposób: „Fascynacja Polską, jaka zapanowała w świecie po strajkach sierpniowych i w ciągu następnych paru lat, już dawno minęła. Teraz Polska przypomina pijanego człowieka, który zatacza się z kąta w kąt, raz wyciąga ręce o pomoc do Kościoła, a raz do swoich byłych komunistycznych panów”.
Nie wiem czy świat był kiedykolwiek zafascynowany Polską, ale na początku lat 80. media światowe rzeczywiście często wyrażały się o Polsce w sposób pozytywny.
Podlizując się wielkim i możnym tego świata, przywódcy mniejszych państw dają dowód swojej słabości. Ale ci wielcy popierają ich tylko wtedy, gdy mają w tym swój własny interes, najczęściej w nagrodę za pomoc w realizacji ich mocarstwowych planów. A to właśnie czyniła m.in. Polska, wysyłając żołnierzy do Iraku lub instalując na swoim terytorium bazy wojskowe dla żołnierzy amerykańskich. Manewry wojsk NATO w Polsce lub na Ukrainie, czyli pobrzękiwanie szabelką, drażniło Putina i pogarszało już i tak kiepskie relacje Rosji z Zachodem.
Jeśli Polacy chcą być niewolnikami w swoim własnym kraju, pracować dla zagranicznych firm w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu i innych miastach, to niech nadal wybierają na przywódców ludzi, którzy starają się uczynić z ich kraju satelitę Brukseli, Watykanu lub Waszyngtonu. Co się tyczy mnie, optuję za dobrymi stosunkami z tymi miastami, lecz nie za przyjmowaniem wobec nich postawy uniżonego sługi.
Polska potrzebuje nowych, charyzmatycznych przywódców, elit z prawdziwego zdarzenia, mężów stanu, a nie koniunkturalistów i lizusów, którzy kupczą interesem Polski.
Istnieje też potrzeba stworzenia silnej koalicji na rzecz państwa świeckiego.
W każdym razie, nie wierzę w to, co słyszę często z ust polskich dziennikarzy telewizyjnych, mianowicie, że Polska jest krajem świetnie prosperującym i rozwijającym się. Skoro tak, to dlaczego jest w tym kraju tyle afer korupcyjnych i kłótni politycznych?! W dużym stopniu winne temu są media. Wiele z nich jest na usługach wielkich i możnych tego świata, a te zazwyczaj starają się trzymać naród w nieświadomości wielu poważnych spraw i wydarzeń. Czas pokaże, że się nie mylę.
Jerzy Sędziak, luty 2019
© Copyright by Jerzy Sędziak
P.S. I czas pokazał, że się nie myliłem. Teraz, gdy czytam ten mój artykuł w lutym 2025 roku, czyli 6 lat później, widzę, iż miałem wtedy trafne przeczucie że sprawy zmierzają w niedobrym kierunku dla Polski i Europy. W lutym 2022 roku, czyli 3 lata później, Rosja wytoczyła Ukrainie pełnoskalową wojnę która trwa do dzisiaj, Unia Europejska jest wewnętrzenie skłócona, a w styczniu tego roku wrócił do władzy w USA prezydent Trump, który odmawia krajom europejskim udzielania dalszej pomocy militarnej. I nic nie wskazuje na to, że stosunki międzynarodowe zmienią się na lepsze w ciągu najbliższych miesięcy, a może i lat.