MY NEW GUIDES

NOWE DROGOWSKAZY

Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła – kim byli naprawdę

  Aby znaleźć odpowiedź na tytułowe pytanie, należy poznać motywy jakie kierowały tymi ludźmi w ich życiu i postępowaniu. Co się tyczy mnie, uważam, że Polakami, owszem byli, ale na pewno nie wielkimi, jak próbuje się wmówić nam. Wiele osób do dzisiaj myśli, że wszystkiemu winna była zawsze ta zła, parszywa komuna, która starała się zniszczyć święty Kościół i autorytet świętych ludzi, jakim byli ci dwaj duchowi przywódcy. Jest to rozumowanie dalekie od prawdy, co postaram się niniejszym wykazać.

W tym celu należy prześledzić trochę historię polskiego Kościoła w okresie PRL-u. Nie będę omawiać jej szczegółowo, aby nie odbiec zanadto od meritum; powiem tylko, że taki podział świata na dwa tylko kolory – czarny i biały, charakteryzuje ludzi ograniczonych, zdewociałych, skrajnie prawicowych, o niskim IQ. Kościół, nawet w okresie głębokiego komunizmu, szedł na różne kompromisy z władzami komunistycznymi. Świadczy o tym choćby postępowanie Stefana Wyszyńskiego, zwanego, o dziwo, Prymasem Tysiąclecia. Nie jest on jeszcze oficjalnie świętym, ale czynione są już przygotowania do jego kanonizacji. Przypomnę więc niektóre fakty z życia tego kandydata na świętego:

  • w latach 30. minionego wieku usprawiedliwiał rasistowską politykę Hitlera na łamach pisma „Ateneum kapłaństwa” którego był wówczas naczelnym redaktorem.
  • w 1950 roku był inicjatorem porozumienia pomiędzy episkopatem a władzami komunistycznymi, które stanowiło, że Kościół katolicki zwalczać będzie zbrodniczą działalność band podziemia, a także piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej.

  • w 1956 roku apelował do narodu, aby głosował na obóz Gomułki bez skreśleń.

  • w latach 60. sygnował haniebne orędzie adresowane do biskupów niemieckich, w którym padają słowa „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.

  • nigdy głośno, oficjalnie nie potępił inwazji na Czechosłowację armii Układu Warszawskiego.

Nasuwa się więc pytanie – dlaczego postępował w taki sposób? Odpowiedź jest prosta. Dlatego, że owe czasy były trudne, a dla niego liczył się głównie interes Kościoła, a nie Polski. Dokładnie ten sam interes przyświecał Karolowi Wojtyle już w okresie gdy był metropolitą krakowskim, a jeszcze bardziej później – w okresie jego pontyfikatu. Jest na to wiele dowodów. Wystarczy przypomnieć wielki pedofilski skandal bostoński, w który zamieszanych było 70 amerykańskich księży, lub historię meksykańskiego zgromadzenia Legion Chrystusa, gdzie działy się skandaliczne rzeczy. A Karol Wojtyła, „święty” Jan Paweł II, nie tylko nie ukarał obu tych przestępców, lecz nawet pozostawał w bardzo dobrych, wręcz zażyłych stosunkach z nimi do końca swojego pontyfikatu.

Dlatego jak dzisiaj słyszę z ust prezydenta Polski Andrzeja Dudy, słowa: „Ojciec Święty Jan Paweł II był najwybitniejszą osobistością w dziejach naszego narodu… pamięć o nim stanowi integralny element dziedzictwa narodowego i należy do polskiej racji stanu… powinniśmy jej strzec z absolutnym oddaniem i stanowczością… To nasz obywatelski, patriotyczny i historyczny obowiązek” – to własnym uszom nie wierzę. Brzmi to dla mnie całkiem podobnie do komunistycznej propagandy z czasów PRL-u.

  Ale wróćmy do tematu. Obaj ci „wielcy” Polacy, Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła, kierowali się w życiu zasadą, aby wszelkie brudy prać po cichu, wewnątrz Kościoła, bo na zewnątrz jego wizerunek musi pozostać święty. I w tym tkwi całe sedno sprawy.

Powodem zamieszania jaki wywołał ostatnio w kraju reportaż Marcina Gutowskiego „Franciszkańska 3 na temat Jana Pawła II, jest to, że przeciętny Polak nie wie, lub nie chce wiedzieć, że papież jest to człowiek, a nie nadczłowiek, lub półbóg, i należy oceniać go tak, jak i instytucję której jest głową. A instytucja ta, podobnie jak on sam, czyni wiele dobrego i złego. Czas pogodzić się z tym faktem. Historia weryfikuje teraz postać polskiego papieża, ukazuje go takim, jakim naprawdę był naprawdę. Jej nie da się oszukać. Ale jak widać, ten fakt bardzo boli wielu Polaków, nijak nie mogą się z tym pogodzić.

   Tym którzy nadal myślą, że wspomniany reportaż Gutowskiego  i książka holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział” to są lewackie ataki na Ojca Świętego, polecam dostępny na YouTube film pt.: „Święte finanse Watykanu”, gdzie sami księża mówią otwarcie, bez ogródek, o jasnych i ciemnych stronach kościoła rzymsko-katolickiego.

 Oczywiście należy mieć świadomość zasług Jana Pawła II w procesie przejścia Polski z systemu totalitarnego do demokracji, ale nie należy przymykać oczu na jego błędy. Pewien czytelnik trafnie to ujął: „Człowiek stanowi całość. Nie można ojca molestującego własne dzieci usprawiedliwiać twierdzeniem, że jest bardzo wykwalifikowanym i sumiennym pracownikiem”.

  W świetle faktów jakie tutaj podałem, odpowiedź na tytułowe pytanie jest prosta. Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła byli pół-Polakami, ale pełnymi, wielkimi Watykańczykami, dbającymi głównie o interes Kościoła. Ten interes był dla nich zawsze na pierwszym miejscu, zaś interes Polski dopiero na drugim, albo trzecim. Mieli niejako podwójne obywatelstwo. Najwyższy czas przestać ich gloryfikować i nazywać świętymi.

Jerzy Sędziak, marzec 2023

© Copyright by Jerzy Sędziak

2025-02-10T15:50:54+00:00