Ja wspomniałem, na wstępie film podaje, że opinie i komentarze zawarte w nim mają charakter rozrywkowy. Widz dowiaduje się niesamowitych rzeczy – na przykład, że 15-stu spośród 19-stu terrorystów odpowiedzialnych za rozwalenie World Trade Center i części Pentagonu było obywatelami Arabii Saudyjskiej, a mimo to władze USA zostawiają Saudyjczyków w spokoju. Z przedstawicielami tego kraju Bush bardzo liczy się od samego początku. Obchodzi się z nimi jak z przysłowiowym śmierdzącym jajkiem, boi się narazić im, mimo tego, że wszystko wskazuje na to, iż to głównie obywatele Arabii Saudyjskiej są sprawcami zamachu terrorystycznego na USA, a nie obywatele Iraku lub Afganistanu. Prawie wszystkie drogi w śledztwie prowadzą do Arabii Saudyjskiej, a nie do Iraku. I nic dziwnego, bo Al Quada ma swoją główną bazę w Afganistanie i Arabii Saudyjskiej, a nie w Iraku. Ale Arabia Saudyjska nie może być ukarana. Dla prezydenta i jego spółki cena jest zbyt wysoka. Zadrzeć z Saudyjczykami oznacza praktycznie narazić swoje interesy na poważny szwank.
Szczególnie karygodny, wręcz oburzający, jest sposób w jaki władze USA traktują rodzinę bin Ladenów w kilka dni po zamachu. Ta sama policja amerykańska która na lotniskach kraju aresztuje później wielu niewinnych podróżników jako podejrzanych o terrorystyczne zamiary wobec USA, nie czepia się wcale tej rodziny oraz innych Saudyjczyków podczas odprawy pasażerskiej przy ich odlocie. Rodzina Osama bin Ladena może spokojnie opuścić USA. Ani jeden jej członek nie zostaje przesłuchany przez policję przed wyjazdem. W normalnym kraju, gdy policja próbuje złapać mordercę, puka najpierw do drzwi członków jego rodziny. Z pewnością nie zezwala im wszystkim na opuszczenie kraju przed wszczęciem śledztwa.
W wywiadzie telewizyjnym przeprowadzonym później dla stacji telewizyjnej CNN ambasador Królestwa Arabii Saudyjskiej, Książę Sułtan Bardan odpowiada na pytania dziennikarza. Oto jego fragment:
Dziennikarz: “Było tutaj około 24 członków rodziny bin Ladenów i Jego Magnificencja uważał, że to nie jest fair aby te niewinne osoby narażone były na niebezpieczeństwo w tym kraju”.
Bandar: “Istotnie. Znaliśmy wrogie nastroje społeczne wobec naszych ludzi w tym kraju po zamachu terrorystycznym. Zatem w porozumieniu z FBI pozwoliliśmy im wszystkim bezpiecznie wyjechać”.
Senator Północnej Dakoty Byron Dorgan, członek Senackiej Podkomisji d/s Lotnictwa mówi: “Kazano nam dostarczyć samoloty do odesłania z kraju rodziny Osama bin Ladena i wielu innych Saudyjczyków. Zgodę na to wyraził Biały Dom. Po 11 września co najmniej sześć amerykańskich odrzutowców i 20 samolotów towarowych zabrało tych ludzi na swoje pokłady. W sumie zezwolono wyjechać z kraju 142 Saudyjczykom, w tym 24 członkom rodziny bin Ladena. Warto dodać, że wyjazd tych ludzi miał miejsce tuż po wizycie jaką prezydent Bush złożył ambasadorowi Arabii Saudyjskiej w jego ambasadzie w Waszyngtonie w dniu 13 września, t.j. dwa dni po zamachu.
Zorientowawszy się, że został zdradzony przez Saudyjczyków – swoich największych przyjaciół i dobroczyńców jego rodziny – całą winę za atak terrorystyczny George W. Bush postanawia zwalić na Osama bin Ladena i Saddama Husseina. Ten drugi jest jego kozłem ofiarnym. Następnie, aby usprawiedliwić planowaną inwazję Iraku musi rozpropagować mit
o zagrożeniu narodu i świata ze strony irackiego prezydenta Husseina. Dlatego okłamuje własny naród, wykorzystuje antyarabskie nastroje społeczne panujące w USA po 11 września 2001 roku.
Tego pierwszego zawsze przedstawiano w mediach amerykańskich jako czarną owcę
rodziny bin Ladenów, mówiono że od 1994 roku nie utrzymuje ze swoją rodziną żadnych stosunków. Narratorzy filmu mówią, że jest to nieprawdą. Osama utrzymywał kontakty ze swoją najbliższą rodziną, o czym świadczy fakt, że latem 2001 roku, tuż przed zamachem, na ślubie jego syna, który odbył się w Afganistanie, obecnych było kilku jej członków.
Ambasador Arabii Saudyjskiej powiedział, że jego zdaniem Osama bin Laden był bardzo prostym, spokojnym facetem rodzina którego od lat prowadziła poważne interesy z rodziną Bush’ów. Prezydent niewątpliwie zdawał sobie sprawę, że gdyby interesy te nabrały w świecie rozgłosu, wówczas wizerunek jego oraz jego rodziny bardzo by na tym ucierpiał.
Ważną postacią w tym filmie jest James R. Bath, jego przyjaciel. Podczas służby w Teksaskiej Narodowej Gwardii Lotniczej (Texas Air National Guard) George W. Bush przyjaźnił się z nim, ustanowił go swoim głównym księgowym i powierzył mu, jako przyjacielowi, kontrakty swojej firmy z rodziną bin Ladenów. Finansista Bath miał swój prywatny samolot, który sprzedał Salem bin Ladenowi – jednemu z członków rodziny bin Ladenów i dziedzicowi drugiego co do wielkości majątku w Arabii Saudyjskiej. Za pieniądze uzyskane z tej transakcji Bath otworzył swoją własną firmę lotniczą. Widzimy więc z kim George W. Bush prowadził bezpośrednio lub pośrednio interesy i o jaką stawkę chodziło w jego politycznej grze po zamachu terrorystycznym.
Zanim został prezydentem, George W. Bush otworzył w Teksasie swoją własną firmę wiertniczą o nazwie Arbusto Drilling. Jej interesy szły nie najlepiej. Kto sponsorował żmudne, kosztowne lecz bezowocne poszukiwania złóż ropy naftowej przez George W. Busha w Teksasie? Jedynym jego sponsorem był ponoć właśnie James R. Bath. Ten jego przyjaciel pracujący dla rodziny bin Ladenów, gospodarował ich pieniędzmi w Teksasie, inwestował w ich interesy, i przy okazji w interesy Busha. Mimo tak wielkiej pomocy z tej strony Bush splajtował, doprowadził firmę Arbusto Drilling do bankructwa, tak jak zresztą każdą swoją poprzednią firmę.
Szczęście uśmiechnęło się do niego dopiero wtedy, gdy jedna z jego firm została zakupiona przez Harken Energy a on wybrany został członkiem jej zarządu. Było to w okresie gdy prezydentem USA był jego ojciec, co nota bene torowało mu drogę do szybkiej kariery zawodowej.
Są podstawy ku temu aby podejrzewać, że w tych wszystkich firmach które obaj prezydenci Bushowie prowadzili lub w których byli udziałowcami, jak Harken Energy, Spectrum 7 i Arbusto Drilling ulokowane były pieniądze szejków z Arabii Saudyjskiej. Harken Energy odgrywała szczególną rolę w tych interesach.
Kiedy firma Harken Energy splajtowała, przyjaciele jego ojca załatwili George W. Bushowi członkostwo w zarządzie firmy należącej do Carlyle Group – wielkiego międzynarodowego konglomeratu. Carlyle Group miał wielkie wpływy finansowe w wielu krajach świata, głównie w resortach obrony. Jest on jedenastym co do wielkości przedstawicielem USA, upoważnionym do podpisywania międzynarodowych kontraktów na dostawę broni i różne inne usługi, m.in. telekomunikacyjne i medyczne. Obaj prezydenci USA, ojciec i syn, pracowali dla Carlyle Group – firmy która włączyła rodzinę bin Ladenów w poczet swoich stałych inwestorów. Wynika więc z tego, że dnia 11 września terroryści uderzyli nie tylko w wielkie obiekty USA, lecz także w interesy bogatych, wpływowych ludzi w Ameryce. Nawet po tym ataku na USA, Bush nie zachowywał się jak prezydent najpotężniejszego kraju świata i oskarżyciel Arabii Saudyjskiej, lecz jak uniżony sługa Saudyczyków. Film ten pozwala nam zrozumieć co było tego powodem.