Przed atakiem terrorystycznym na USA państwo Bushowie byli zaprzyjaźnieni z saudyjskim ambasadorem Bandarem tak bardzo, że traktowali go jak członka rodziny. Nazywali go nawet Mr. Bandar-Bush. 13 września t.j. dwa dni po zamachu, prezydent George W. Bush zaprosił Bandara-Busha do Białego Domu na obiad i prywatną rozmowę. Chociaż Osama bin Laden był Saudyjczykiem i za saudyjskie pieniądze sponsorowano al Qaeda’ę, i jak wspomniałem, aż 15-stu spośród 19-stu terrorystów było obywatelami Arabii Saudyjskiej, ambasador tego kraju był gościem podejmowanym przez samego prezydenta USA.
Nic dodać, nic ująć. O czym rozmawiali, nikt się tego nie dowie. Wiemy tylko co stało się później.
Jak wspomniałem, rząd USA nie zezwolił amerykańskim detektywom rozmawiać z krewnymi 15-stu terrorystów mieszkającymi w USA, pozwolił im wszystkim spokojnie opuścić kraj, podobnie jak innym Saudyjczykom, a rząd Arabii Saudyjskiej nie chciał zarekwirować rzeczy będących własnością prywatną terrorystów.
Richard Clarke, szef amerykańskiej operacji antyterrorystycznej mówi w tym filmie, że zaraz po zamachu Bush kazał mu podać do wiadomości publicznej, iż brał w nim udział Saddam Hussein. Bush od dawna go nienawidził. Zanim jeszcze został prezydentem planował zrobić coś z Irakiem i czekał na stosowną ku temu okazję. Taka okazja, jego zdaniem, nadarzyła się wreszcie dnia 11 września 2001 roku. Kongresmen Jim McDermott mówi w tym filmie, że Bush i jego drużyna już od dawna snuli agresywne plany wobec krajów arabskich. I tylko obawa przed potępieniem przez opinię publiczną powstrzymywała ich przed ich inwazją niektórych krajów arabskich. Po 11 września 2001 roku doszli do wniosku, że wreszcie przyszła stosowna pora aby je zaatakować.
Trudno dziwić się, że prezydent-geolog George W. Bush miał tak wielką chrapkę na irackie złoża ropy naftowej i tak szybko rozgrzeszył Arabię Saudyjską. Irak to przecież drugi najbardziej zasobny w ropę naftową rejon świata.
Za ów zamach Bush częściej obwiniał Irak aniżeli al Qaeda’ę. Donald Rumsfeld, sekretarz obrony powiedział bez ogródek: “Nie ma dla nas dobrych obiektów w Afganistanie, zbombardujmy więc Irak”. Nietrudno domyślić się, że chodziło mu o irackie złoża ropy naftowej. Bush zaatakował najpierw Afganistan. Inwazja na ten kraj miała miejsce cztery tygodnie po ataku terrorystycznym na USA. Przyczyną tego było ponoć to, że rząd talibański w Afganistanie ukrywa Osama bin Ladena, największego terrorystę świata. Ale zdaniem Clarke’a, cała ostatnia amerykańska operacja wojskowa w Afganistanie miała na celu, nie tyle złapanie Osama bin Ladena, co pokazanie Amerykanom i światu, że coś robi się przeciwko al Qaeda’zie.
Czas pokazał, że Bush tylko gadał dużo przeciwko al Qaeda’zie, ale niewiele robił. Przez pierwsze dwa miesiące Specjalne Oddziały Amerykańskie nie potrafiły nawet znaleźć okolicy w której bin Laden ukrywa się. Masowy morderca który zaatakował dwie główne centrale największego mocarstwa świata otrzymał od Busha dwa miesiące „urlopu wypoczynkowego”.
W roku 1997 gdy George W. Bush był gubernatorem, zaprosił do Teksasu delegację talibańskich biznesmenów na spotkanie z przedstawicielami firmy ‘Unocal’ celem omówienia sprawy budowy rurociągu doprowadzającego gaz naturalny z Morza Kaspijskiego do zachodniej części Afganistanu.
Następnie, w kwietniu roku 2001, czyli pięć miesięcy przed zamachem terrorystycznym, kiedy był już prezydentem, przyjął z wielkimi honorami talibańskiego ministra Sayeda Rahmatullaha Hashimiego. Talibańskie władze Afganistanu oskarżano wówczas w mediach, dość powszechnie, o łamanie praw człowieka. Bush wiedział o tym i chciał aby wizyta ta wpłynęła na poprawę wizerunku tego kraju w Ameryce, ponieważ miał na oku ów wspaniały kontrakt na budowę rurociągu gazowego. Nasuwa się w związku z tym pytanie: dlaczego gościł u siebie tego człowieka, wiedząc, że jest to przedstawiciel rządu który ukrywa Osama bin Ladena – zamachowca odpowiedzialnego za podłożenie bomby w basemencie wieżowca World Trade Center kilka lat wcześniej oraz domniemanego podkładacza bomb pod ambasady amerykańskie w Afryce? Prywatny interes prezydenta wziął górę nad interesem jego kraju, nie po raz pierwszy i ostatni zresztą.
Do podpisania kontraktu na budowę tego rurociągu doszło w czerwcu 2001 roku, czyli niedługo po tej wizycie. Prace związane z jego budową zlecono firmie Halliburton której dyrektorem jest jego przyjaciel i obecny wiceprezydent Dick Cheney. Inną firmą czerpiącą duże korzyści z tego kontraktu jest „Kenneth Lay” – główny sponsor jego kampanii wyborczej.
Po zaprowadzeniu porządku w Afganistanie Bush ustanowił prezydentem tego kraju Hamida Karzai – byłego doradcę handlowego firmy „Unocal”, zaś rzecznikiem nowego rządu ustanowił Zalmay Khalizada – innego byłego doradcę handlowego tejże firmy.
W filmie tym George W. Bush wielokrotnie oskarżany jest o celowe i świadome wprowadzanie w błąd społeczeństwa amerykańskiego, m.in. o szerzenie paniki o powszechnym zagrożeniu terrorystycznym. W przemówieniach do narodu mówił, że każdy Amerykanin w każdej chwili może paść ofiarą ataku terrorystycznego. Media mu wtórowały i straszyły naród w różny sposób. Mówiono, że wiele rzeczy może być wypełnionych materiałami wybuchowymi, jak pojemniki na śmieci a nawet dziecięce zabawki, że Al Quada może w każdej chwili ponownie zaatakować USA i że żaden Amerykanin nie może czuć się już bezpieczny w swoim kraju. Tę panikę wykorzystali jak zwykle cwaniacy lubiący robić łatwe interesy. Reklamowali w mediach różne urządzenia, m.in. specjalną, podobną do toalety publicznej kabinę w której Amerykanin mógł szybko skryć się w razie ataku terrorystycznego aby ocalić życie.
Niemniej, ta propaganda zagrożenia odniosła skutek, okazała się dość skuteczną bronią, pomimo tego, że w USA nie schwytano do tamtej pory ani jednego terrorysty mającego przy sobie bombę lub jakieś chemikalia powodujące nagłą śmierć.
Twórcy filmu mówią, że politycy z obozu Busha zaczęli traktować społeczeństwo amerykańskie jak stado baranów któremu można wszystko wmówić. Kongresmen Jim McDermott, lekarz psycholog mówi, że strach działa na ludzi i jest ulubionym środkiem demagogów. Dla niektórych polityków człowiek żyjący w strachu staje się łatwym materiałem do obróbki. Jego zdaniem była to świadoma, chytra, perfidna strategia Busha. Takimi właśnie metodami, zdaniem twórców filmu, starał się osiągnąć swój cel jakim było uzyskanie poparcia społecznego i usprawiedliwienie nielegalnej napaści na suwerenne państwo irackie. Była to zwykła demagogia o czym świadczy najlepiej fakt, że w czasie gdy społeczeństwo amerykańskie straszono w taki sposób, Bush spokojnie zagrywał sobie w golfa na swoim rancho w Teksasie. W podobny sposób zachowywał się prezydent-ojciec podczas wojny w Zatoce Perskiej. Mówił, że po zdobyciu Kuwejtu żołnierze irakijscy mordowali niemowlęta w szpitalach Kuwejtu, wyciągali je z inkubatorów po to, aby podusiły się, co okazało się później nieprawdą i za co musiał tłumaczyć się przed Kongresem. Szkoła ojca, jak widać, nie poszła na marne.