MY NEW GUIDES

NOWE DROGOWSKAZY

Warto dodać, że tę całą panikę związaną z terroryzmem rząd USA szerzył w okresie gdy brakowało pieniędzy na pensje dla policjantów i antyterrorystycznych ochroniarzy. W wielu stanach brakowało ludzi przeszkolnych do walki z terroryzmem. Na przykład, w Oregon posterunek policji jest często nieczynny z powodu braku personelu i nierzadko bywa tak, że w całym tym stanie jest na służbie w tym samym czasie zaledwie… ośmiu policjantów. Widzimy więc jak bardzo prezydent troszczy się o bezpieczeństwo swoich zastraszonych obywateli. Jego administracja nie zadbała o to, aby przeszkolić większą ilość ochroniarzy. Dlaczego? Ponieważ w tym wszystkim tak naprawdę nie chodziło o zagrożenie ze strony terrorystów. Bush i spółka wiedzieli o tym, chcieli tylko postraszyć naród, uczynić z Amerykanów biernych obserwatorów ich agresywnych planów militarnych. A o to w polityce mocarstwowej przede wszystkim chodzi.

Ta propaganda o rzekomym wyzwoleniu narodu irackiego spod tyranii Saddama Husseina i uwolnieniu świata od śmiertelnego zagrożenia z jego strony była mitem; mitem, w który o dziwo wielu Amerykanów uwierzyło, zwłaszcza ludzi z młodego pokolenia. W istocie była to napaść na suwerenny kraj; napaść do którego przyłączyła się również Polska ze swoim postkomunistycznym prezydentem na czele. Decyzję wysłania polskich żołnierzy do Iraku panowie Kwaśniewscy i Miller podjęli nie konsultując się z Sejmem. Za to wykroczenie obaj powinni byli odpowiadać przed Trybunałem Stanu. Niektórzy posłowie domagali się ukarania ich, ale sprawa jakoś ucichła.

Naród iracki nie został wyzwolony, wpadł z deszczu pod rynnę. Wywiady z Irakijczykami świadczą o tym, że Amerykanie nie przynieśli im wolności lecz nową niewolę, i to na wiele lat. Bush nie miał poparcia dla swoich militarnych planów ani na świecie ani, co najważniejsze, ze strony narodu irackiego. Miał jedynie dostateczne poparcie w swoim kraju, które wykorzystał. Saddam Hussein był dyktatorem karanym wcześniej przez inne kraje za swoje zbrodnie embargiem ekonomicznym. Była to, moim zdaniem, kara wystarczająca dla niego. Jest niemal pewne, że nie miał on nic wspólnego z atakiem terrorystycznym na USA w dniu 11 września 2001 roku. Podbój Iraku był zatem nielegalny. Angażując się w amerykańską awanturę w Iraku Polska popełniła wielki błąd. Można powiedzieć, że w ten sposób wdepnęła w polityczne błoto. Wielka szkoda. Myślałem dotychczas, że moi rodacy mają zwyczaj bić się „za naszą i waszą wolność”, a nie za „naszą i waszą niewolę”. Film ten pozwolił mi skorygować moje poglądy na niektóre sprawy.

“Saddam Hussein poczynił wielkie przygotowania, wydał wielkie pieniądze i podjął wielkie ryzyka aby wyprodukować i utrzymać w gotowości broń masowego rażenia… Saddam szkoli i wspomaga terrorystów” – kłamał jak z nut George W. Bush w przemówieniach do narodu. Sekretarz Stanu Colin Powell wtórował mu: “Podajemy wam fakty i wnioski oparte na solidnych źródłach, że Saddam Hussein jest gotowy położyć ręce na bombie nuklearnej”. Ale w lutym 2001 roku, czyli osiem miesięcy przed zamachem, ten sam Powell mówił: “Co się tyczy broni masowego rażenia, Saddam Hussein nie dysponuje środkami do jej produkcji i nie jest nawet zdolny do zbudowania wielkiej siły militarnej opartej na broni konwencjonalnej”. Condoleezza Rice – doradca d/s Bezpieczeństwa Narodowego USA, również twierdziła w tym samym czasie, że Hussein nie odbudował swojej potęgi militarnej po wojnie w Zatoce Perskiej. Widzimy więc, że politycy amerykańscy są jak łódź żaglowa zmieniająca kierunek zależnie od politycznych wiatrów.

Kres tym kłamstwom prezydenta na szczęście położyli Demokraci w Kongresie, ale niestety za późno, po podbiciu Iraku, kiedy Bush i jego drużyna, wykorzystawszy stosowny moment, podbili ten kraj. Ale na tym właśnie cała rzecz polega w polityce, umieć wykorzystać odpowiedni moment. Zwycięzcą w tej grze okazał się więc George W. Bush.

Do wojny w Iraku i Afganistanie potrzeba było jak najwięcej żołnierzy. Władze USA rozsyłały werbowników do wojska wszędzie, przeważnie do najbiedniejszych miejscowości USA. Werbowano przeważnie ludzi młodych z miejscowości gdzie panowało duże bezrobocie. Po przejściu krótkiego przeszkolenia, rekruci wysyłani byli na front. Wielu z nich nie zdawało sobie sprawy z tego, że są w istocie ofiarami drapieżnej polityki swojego prezydenta.

Na przykład, w mieście Flint, Michigan, bezrobocie wynosi około 50%. Co drugi statystyczny mężczyzna zdolny do pracy jest tam bezrobotny. Z takich właśnie miejscowości najchętniej złaszają się ochotnicy do wojska.

Warto dodać, że jak dotąd, tylko jeden członek Kongresu USA wysłał do Iraku swojego syna. Wszyscy pozostali nie chcą narażać swoich synów na niebezpieczeństwa tej wojny, która była w istocie wojną, nie o jakąś ważną sprawę, lecz o zdobycie nowych złóż ropy naftowej.

Prezydent Bush mówi, że żołnierze USA którzy zginęli w Iraku, polegli w walce o wolność dla narodu irackiego. Sekretarze Obrony Donald Rumsfeld i Wolfowitz zgodnie oświadczają: “Teraz Irakijczycy są w znacznie lepszej sytuacji aniżeli za czasów Saddama Husseina. Mogą robić wreszcie to, co chcą i czuć się naprawdę wolnymi ludżmi”. Pewien sierżant odbywający służbę w Iraku powiedział: “Musimy w tym kraju zaszczepić ideały demokracji i wolności, pokazać Irakijczykom że Amerykanie są tutaj po to, aby tych ideałów ich nauczyć, a nie po to aby rządzić tym krajem”.

Ale jak wygląda ta radość Irakijczyków z tej nowej wolności możemy dowiedzieć się choćby z tego co mówią inni żołnierze amerykańscy w tym filmie. Jeden z nich powiada: “Kiedy odbierasz komuś życie, to czujesz się tak, jakby została zniszczona jakaś część twojej duszy. Nie można zabić kogoś, nie zabijając jakiejś części samego siebie”. Ale Dick Cheney, wiceprezydent-geolog, którego firma Halliburton świetnie teraz prosperuje w podbitym Iraku w dziedzinie wydobycia ropy, jest innego zdania. Oto jego wypowiedź: “Wojna ta może skończyć się dopiero po kompletnym i trwałym zniszczeniu ich”. Sam Hitler nie powstydziłby się takich słów.

W filmie tym pokazane są też różne makabryczne sceny, m.in. znęcanie się młodych żołnierzy amerykańskich nad irackimi jeńcami wojennymi. Werbowani na prędce i niedoszkoleni żołnierze amerykańscy zabijają w Iraku, często bezmyślnie, niemal dla rozrywki, wielu niewinnych, bezbronnych cywilów, w tym kobiety i dzieci. Irakijczycy mszczą się na nich w partyzancki sposób.

Bush często zachowuje się dziwnie. Strojąc się w pióra obrońcy świata przed terroryzmem zaproponował aby żołnierzom amerykańskim służącym w strefie wojennej obniżyć pensje o 33%, czyli dokładnie o trzecią część, a benefity dla ich rodzin obciąć aż o… 60%. Sprzeciwił się także projektowi zwiększenia o jeden miliard dolarów funduszu na renty dla weteranów wojennych i poparł projekt zamknięcia paru szpitali dla rannych ze względu na zbyt wysokie koszta utrzymania ich. Ceny leków sprzedawane weteranom na recepty próbował podnieść dwukrotnie i sprzeciwił się projektowi płacenia pełnych wynagrodzeń dla rezerwistów.

2018-12-22T16:43:39+00:00