Na przykład, kiedy sierżant Brett Petriken z miejscowości Flint, Michigan, zginął w Iraku na polu chwały, jego rodzinie wysłano czek za ostatni miesiąc, ale nie zapłacono za ostatnich pięć dni jego służby, ponieważ w tym czasie już nie żył, zginął pięć dni przed końcem tego miesiąca.
Kongresmen Clarke powiedział: “Mówili że nie zapomną o żadnym weteranie, ale zapomnieli o wielu z nich”. W okresie pierwszych 13 miesięcy wojny, co najmniej 5 tysięcy żołnierzy amerykańskich odniosło rany. Wielu z nich jest kalekami do końca życia, ma amputowane ręce, nogi, itd. Inwalidzi ci często narzekają, że rząd nie przyznał im renty odpowiedniej wysokości.
Wojna jest zawsze okazją dla pewnych firm do robienia dobrych interesów. Wiadomo, że USA jest teraz głównym graczem w irackim biznesie ropy naftowej. Irackich pól naftowych strzegą teraz przecież żołnierze amerykańscy. W związku z tym, przedstawiciele firmy Microsoft, DHL i innych korporacji zaprosili Dicka Cheyne’ego, wiceprezydenta i szefa firmy Halliburton na konferencję, aby dowiedzieć się od niego, ile pieniędzy można w Iraku zarobić. Film ten nie podaje co Cheney im obiecał, ale możemy domyślić się, że nie potraktował ich po macoszemu.
A ile zarabiają teraz w Iraku ludzie zatrudnieni przy wydobyciu ropy? Jeden z żołnierzy mówi: “Ja zarabiam od dwóch do trzech tysięcy dolarów miesięcznie, a kierowca autobusu firmy wiertniczej Halliburton, który pracuje tylko 40 godzin tygodniowo, zarabia miesięcznie od 8 do 10 tysięcy dolarów”.
Ameryka już dawno nie miała tak niepopularnego w świecie prezydenta jak George W. Bush. W światowych mediach jest on często przedstawiany jako kowboj z Teksasu. Reżyser filmu przedstawia go jako barbarzyńcę pazernego na ropę naftową, religijnego hipokrytę okrywającego swoją prawdziwą twarz pod maską pobożnych deklaracji i wielkich wolnościowych haseł. Moim zdaniem Bush do pięt nie dorasta n.p. Ronaldowi Reaganowi. Nawet Bill Clinton był od niego lepszym prezydentem. Ale w swoim kraju ma on wciąż spore społeczne poparcie, o czym świadczy choćby to, że ponownie wygrał wybory prezydenckie po podbiciu Iraku. Przeciętny obywatel amerykański jest widocznie zadowolony z tego, że jego stopa życiowa poprawia się. Ale jakim kosztem to się dzieje, mało go to obchodzi.
Gdyby prezydentem został Al Gore, to może nie doszłoby do wojny w Iraku. Wydaje się, że on nie jest tak pazerny na ropę naftową jak rodzina Bushów. Bushowie uwikłani byli w jakieś ciemne interesy z rodziną bin Ladenów. Coś w tych interesach nie grało, dlatego między innymi doszło do tragedii w dniu 11 września 2001 roku. Nigdy nie dowiemy się całej prawdy. Jedno jest pewne. Kryły się za tym wszystkim jakieś dziwne interesy możnych tego świata o których przeciętny śmiertelnik najczęściej nie wie i na które nie ma żadnego wpływu.
W połowie XIX wieku Amerykanie poszukiwali złota w Kolorado i Kalifornii. Dzisiaj poszukują ropy naftowej na całym świecie i głównie dlatego mieszają się w sprawy wewnętrzne krajów arabskich. W tym celu nielegalnie podbili Irak. Jest to bardzo niebezpieczna gra. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, iż wielkim nieszczęściem dla świata jest to, że w skład obecnych amerykańskich elit wchodzą ludzie, których obsesją jest poszukiwanie nowych złóż ropy naftowej na świecie. Za wydarzeniami z 11 września 2001 roku kryje się odwet Arabów za agresywną politykę Amerykanów wobec nich. Jak wiemy, pamiętna „gorączka złota” zabiła wielu Amerykanów. Ale była ona prawdopodobnie niczym w porównaniu ze współczesną „gorączką ropy naftowej”. Nie lubię dramatyzować, ale śmiem twierdzić, że ropa naftowa może stać się środkiem mogącym podpalić świat w którym żyjemy. Chciwość na nią niektórych wielkich, wpływowych polityków jest nienasycona. Bush nie musi już wiercić pustych szybów w swoim rodzinnym Teksasie bo ma teraz do dyspozycji zasobny w ropę Irak.
George Orwell napisał: “Nie jest ważne czy wojna toczy się na serio, czy nie. Zwycięstwo i tak nigdy nie jest możliwe. Toczy się ją, nie po to by wygrać, lecz po to, aby trwała jak najdłużej. Społeczeństwo hierarchiczne, klasowe, może istnieć tylko na gruncie biedy i ignorancji. Historia powtarza się. Każdy jej nowy rozdział nie jest w istocie czymś nowym, lecz powtórką tego, co już było wcześniej. W historii nie ma niczego nowego. Wojna toczy się pomiędzy klasą rządzącą a jej podwładnymi, czyli stanem niższym. W polityce nadrzędnym celem jest, nie podbicie Europy lub Azji, lecz zadbanie o to, aby struktura społeczeństwa hierarchicznego pozostała nienaruszona”.
Po obejrzeniu tego filmu przypomniały mi się słowa Jean Paula Sartre’a: “Kiedy bogacze toczą wojnę, wtedy giną biedni,” oraz Henry Millera: “Dopóki światem tym rządzić będą bogaci, nigdy nie zabraknie w nim wojen, chaosu i krzywdy ludzkiej”.
Jerzy Sędziak, lipiec 2005
© Copyright by Jerzy Sędziak