Umysł ograniczony i wyzwolony – różnice
Część I
Umysł ludzki może być ciasny, ograniczony, tępy, zawężony, słaby, skrępowany, ociężały, a może być też lotny, światły, trzeźwy, wyzwolony i nieskrępowany. Podobnie i świadomość może być uwięziona i ograniczona, a może być rozbudzona i wyzwolona. Słyszałem o socjo i psychotechnicznych sposobach zniewalania umysłów i świadomości, ale nie będę ich omawiał tutaj, aby nie komplikować tematu który zamierzam niniejszym omówić.
Niemal w każdej religii działa czynnik zaślepiający, czego ich wyznawcy nie są na ogół świadomi. Jest to efekt wieloletniej indoktrynacji jakiej poddawani są w swoich zborach, kościołach, meczetach lub synagogach. Wprawdzie nie wszyscy z nich przeszli kompletne pranie mózgu, odsetek tych, którzy są solidnie zaimpregnowani na prawdę historyczną i naukową jest stosunkowo nieduży, ale wszyscy są w mniejszym lub większym stopniu ludźmi ograniczonymi, a dlaczego tak myślę, postaram się niniejszym wykazać. Skutek tego jest najczęściej taki, że członkowie tych wspólnot biorą opowieści mityczne za historyczne, a historyczne za mityczne. Mistrzami w przerabianiu mitologii w historię są oczywiście kapłani, zwani dziś pastorami, teologami, księżmi lub rabinami. Każdy kto ulega ich wpływom i bierze ich nauki na serio, popada właśnie w stan pewnego ograniczenia umysłu i świadomości. Jednak zajmę się wpływami nauk chrześcijańskich na umysł i świadomość człowieka, jako że mam w tej dziedzinie najlepsze rozeznanie.
Apostoł Paweł pisał do chrześcijan kolosańskich: „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia”. (2 Tm 1,7) I myśleli „trzeźwo” Kolosanie, trwając w wierze i oczekiwaniu na powtórne przyjście ich Zbawiciela, które, zgodnie z tym co Paweł głosił, miało nastąpić już niebawem, w okresie ich życia. Ale jeszcze bardziej dziwić może to, że w ten sam błąd dają się łatwo wprowadzić współcześni chrześcijanie. Nijak nie mogą zrozumieć, że skoro królestwo Boże było bliskie w I wieku naszej ery, zgodnie zresztą z naukami Jezusa i apostołów, to nie może ono być bliskie dzisiaj, w XXI wieku. Jak można do tego stopnia zatracić poczucie czasu i rzeczywistości ! Brak trzeźwości wielu chrześcijan demonstruje także w wielu innych kwestiach dotyczących religii i wiary.
Biografia niemal każdej ważniejszej postaci historycznej jest pisana kilka razy, bo w miarę upływu czasu wychodzą na jaw różne nieznane wcześniej fakty z jej życia. W ten sposób, pierwotna wersja biografii danej osoby różni się od wersji późniejszych, często nawet w dużym stopniu. Nie ma w tym nic dziwnego lub szczególnego. Jeśli biograf uwypukla pozytywne cechy charakteru opisywanej przez siebie postaci, a świadomie pomija i kamufluje negatywne, to czy można uznać go za uczciwego i rzetelnego? Z pewnością nie. Przykładem tego jest postać amerykańskiego prezydenta Harry’ego Trumana, który często prezentowany jest w mediach jako mądry przywódca i moralizator. Ale mało który publicysta wspomni o tym, że to on kazał zrzucić bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki.
Ale nie ma chyba postaci historycznej przedstawianej w mediach i w życiu publicznym bardziej tendencyjnie niż postać Jezusa z Nazaretu. Nie dość, że informacje na temat jego ziemskiego życia są skąpe i niespójne, to w dodatku traktowane są bardzo selektywnie. Księża i pastorzy, a za nimi ich wierni, biją na tym polu wszelkie rekordy. Aby się o tym przekonać wystarczy odwiedzić niektóre witryny chrześcijańskie w sieci www. Odwiedziłem już niejedną i zauważyłem, że mają tę wspólną cechę, iż eksponują te nauki i wypowiedzi Jezusa które brzmią pięknie i wskazują na jego boskość; zaś o tych, które ukazują go w niekorzystnym świetle, milczą zupełnie. Nie tylko chrześcijanie mają zwyczaj tak idealizować go, lecz nawet świeccy publicyści i dziennikarze. Ponieważ ubolewam nad tym zjawiskiem, napisałem artykuł „Mesjasz odbrązowiony” w którym dość obszernie opisałem ujemne cechy charakteru tego wcielonego boga. Uczyniłem to nie po to, aby zrobić komukolwiek z was na złość, lecz aby uświadomić wam istotę tego problemu.
W związku z tym warto zastanowić się, zgodnie z tytułowym pytaniem, czym różni się człowiek trzeźwo myślący od naiwnego chrześcijanina. Innymi słowy, czym różni się człowiek o wyzwolonej świadomości od człowieka o świadomości ograniczonej, uwięzionej przez religię.
Oto przykłady:
• Człowiek trzeźwy, racjonalnie myślący zastanawia się, dlaczego kronikarze I wieku milczą o Jezusie, wielkim ponoć cudotwórcy na owe czasy. Naiwny chrześcijanin nie zastanawia się nad tym.
• Człowiek trzeźwy, racjonalnie myślący dziwi się, że Jezus uważany jest za boga i mesjasza, mimo tego, że nie był wcale wzorem mądrości i nieomylności. Świadczy o tym choćby to, że nie potępił ani słowem nieludzkiego systemu niewolniczego panującego w jego czasach, czyli w ówczesnym imperium rzymskim. Naiwny chrześcijanin nie widzi lub nie chce widzieć, ani tego, ani wielu innych jego błędów.
Poza tym, czowiek trzeźwy zastanawia się:
– dlaczego apostoł Paweł ani razu nie cytuje Jezusa [1], nie powołuje się na autorytet jego nauk, które przecież powinny być ważne dla każdego chrześcijanina. Czyżby ów apostoł narodów był aż tak niedbałym głosicielem ewangelii ?
– dlaczego Jezus nie odziedziczył tronu ojca Dawida, zgodnie z przepowiednią anioła Gabriela, a jego przepowiednie o rychłym nadejściu królestwa Bożego nie spełniły się do tej pory.
– dlaczego ponad połowa jego życia osnuta jest mgłą tajemnicy. Nie wiadomo gdzie był i co robił od 12-go do 30-go roku życia.
– dlaczego w kościołach czyta się tylko niektóre, starannie wybrane ustępy Biblii, a pomija mnóstwo innych. Skoro mówi się, że Biblia jest Słowem Bożym to chyba należałoby analizować i studiować wszystkie jej części, czyż nie tak?
Dalej,
– dlaczego Jahwe obiecał Izraelitom, że da im w dziedzictwo „kraj mlekiem i miodem płynący”, a „Ziemia Obiecana” jaką znamy dzisiaj, wcale takim krajem nie jest, i nigdy nie była. Jest to region nieustannych wojen i konfliktów Żydów z ich sąsiadami.
– dlaczego Nowy Testament zawiera tyle nauk sprzecznych ze Starym. Skoro jeden i drugi testament uważany jest za Słowo Boże, to logicznie rzecz biorąc, nie powinno ich być.
– dlaczego z podań biblijnych wynika, że ten świat istnieje niewiele ponad 6 tysięcy lat, podczas gdy naukowcy szacują jego wiek na kilkaset milionów lat. Skąd bierze się tak ogromna różnica?
– dlaczego Biblia jest reklamowana jako Słowo Boże, mimo tego, że większość jej ksiąg/części została zredagowana przez nieznanych autorów.
I wreszcie,
– dlaczego w Biblii, zwłaszcza w ewangeliach, jest tak wiele opisów cudów, a w dzisiejszym świecie jakoś ich nie widać. Czyżby epoka cudów skończyła się z upływem I wieku naszej ery?
Na wszystkie te pytania chrześcijanie nie mają odpowiedzi. Ale nie przejmują się tym zbytnio. Czyż nie uczono ich, że trzeba wierzyć, a nie myśleć? Ja jednak należę do ludzi podążających za postępem intelektualnym naszej epoki i mógłbym dodać do tej listy wiele innych pytań tego rodzaju. Ale nie będę tego czynić, bo nie o to mi w końcu chodzi. Chodzi mi o to, aby pokazać, że religia jest czynnikiem hamującym rozwój świadomości, uczy nieracjonalnego, zaściankowego myślenia, co ma negatywne skutki, nie tylko dla samych chrześcijan, lecz i dla całej zachodniej cywilizacji.
Jerzy Sędziak, listopad 2019
© Copyright by Jerzy Sędziak