MY NEW GUIDES

NOWE DROGOWSKAZY

Walka polskich hierarchów z ekologizmem

   Do napisania tego tekstu skłoniły mnie dwa artykuły jakie ukazały się niedawno w tygodniku Polityka i w portalu Fakty należącym do stacji telewizyjnej TVN. W pierwszym z nich czytamy:

„Arcybiskup Jędraszewski posługuje się terminem „ekologizm” ukutym przez prawicę na takiej samej zasadzie jak „ideologia LGBT”. Są to po prostu kije, którymi prawica okłada ludzi mających inne światopoglądy. Nie odpowiada im żadna konkretna realna treść, to wyłącznie hasło bojowe w walce z „tęczową zarazą” czy „kłamstwem klimatycznym”. Można by spuścić na ten wywiad i jego treść litościwą kurtynę milczenia, aby trucizny umysłowej nie nagłaśniać, lecz metropolita krakowski wchodzi najwyraźniej w polemikę z samym papieżem Franciszkiem, a to jednak w zdyscyplinowanym hierarchicznym Kościele rzymskim zdarza się rzadko.”
Powiedział też, żeekologizm to zjawisko niebezpieczne i nowa forma totalitaryzmu i że „w tym całym ekologizmie chodzi o zburzenie odwiecznego ładu i porządku świata stworzonego przez Boga, a Biblia mówi, że „dzieło stworzone przez Boga jest dobre”, a człowiek z nadania Bożego panuje nad przyrodą i czyni sobie ziemię poddaną”.

Drugie źródło podaje:

„Metropolita krakowski, kiedy wskazywał niebezpieczeństwa, jakie stwarza ‚ekologia jako ideologia”, przytoczył fragment z Biblii. Mówił o odwracaniu porządku świata. – Tam jest też wyraźnie powiedziane „czyńcie sobie Ziemię poddaną’. Adam w tej opowieści biblijnej jest tam kimś, kto nazywa zwierzęta, a więc nad nimi panuje. Za tym też idzie jakaś nowa forma totalitaryzmu. Niepolegająca na tym, że się kogoś fizycznie eliminuje, ale na pewno duchowo próbuje zdegradować'”.

   Jak więc widzimy, dla tego polskiego hierarchy ekologizm to zjawisko niebezpieczne i nowa forma totalitaryzmu. Ale nie jest odosobniony w swoich poglądach. Są też inni duchowni którzy mu przyklaskują. Na przykład o.Rydzyk przyrównał ostatnio ekologów do Armii Czerwonej.

   Dziwi mnie, a zarazem oburza mentalność, nie tylko obu tych hierarchów znanych ze swoich obraźliwych, buńczucznych wypowiedzi, lecz i wszystkich tych chrześcijan, którzy uważają że człowiek otrzymał te prawa od Boga. Jest więc jakaś prawda w powiedzeniu, że to nie Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, lecz akurat odwrotnie, człowiek stworzył Boga na swój obraz i podobieństwo. Ponieważ nie jestem ateistą i nie chcę przedstawiać każdego boga i każdego człowieka w złym świetle, dodam dla uściślenia przymiotnik „biblijny”. Moja definicja brzmi więc tak: „To nie biblijny bóg, ten z księgi Genezis, stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, lecz człowiek stworzył go na swój obraz i podobieństwo”.
Niewłaściwe podejście człowieka wychowanego w tradycji chrześcijańskiej do świata naturalnego bierze się zatem z Biblii. Przyroda, świat naturalny, potraktowany jest w niej przedmiotowo, a nie podmiotowo. Pokazuje człowiekowi ziemię jak jego ogródek, jak folwark którym może gospodarować na swój własny sposób, według własnego widzimisię. Nic więc dziwnego, że cywilizacja chrześcijańska stwarza tyle problemów ekologicznych we współczesnym świecie. Wiem, że to stwierdzenie nie spodoba się wielu czytelnikom, ale to nie jest sprawa błaha. Co więcej, uważam że cała biblijna teoria stworzenia jest błędna i należy ją odrzucić. Rzymski filozof Celsus słusznie kpi z niej, mówiąc:

„Żydzi, przycupnąwszy w zakątku Palestyny, niewykształceni i nie mający pojęcia o starożytnych pieśniach Hezjoda i wielu innych natchnionych poetów, ułożyli nieprawdopodobną i pełną ignorancji bajkę o człowieku, którego Bóg własnoręcznie ulepił i nadmuchał, o kobiecie zrobionej z boku mężczyzny, o nakazach Bożych i o wężu, który się zbuntował przeciw nim, o wężu, który obalił przykazanie Boga. Babskie to bajanie i bezbożne, które opowiada, że Bóg był tak słaby, iż nie mógł zmusić do posłuszeństwa jednego człowieka, którego sam stworzył!… Opowiadają wreszcie jakąś bajkę o potopie i niezwykłej arce, w której zostały zamknięte wszystkie zwierzęta, o gołębicy i wronie, pełniących funkcje posłańców. Fałszują tutaj i podrabiają mit o Deukalionie…
Piszą też: „I dokonał Bóg w dniu szóstym dzieła swego, które uczynił; i spoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które sprawił. I pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym, bo w tym spoczął od wszelkiego dzieła dniu swego, które stworzył Bóg i wykonał. Bóg więc jest podobny do jakiegoś marnego rękodzielnika, zmęczonego i potrzebującego święta dla odpoczynku. Nie ma słuszności w powiedzeniach, że pierwszy Bóg męczy się, wykonuje jakąś pracę rękami albo rozkazuje. Bóg nie ma ani ust, ani głosu. Bóg nie posiada niczego, co znamy. Bóg nie stworzył człowieka, aby człowiek był jego obrazem, albowiem Bóg nie jest podobny ani do człowieka, ani do żadnej innej istoty. Bóg nie posiada kształtu albo koloru, również ruch [nie jest jego właściwością]. [..] z niego wszystko. Boga nie można określić słowami”.

   Dla ludów tubylczych Ameryki Północnej cała ziemia była święta. „Nie ziemia jest własnością człowieka, to człowiek jest własnością ziemi” – tak brzmi główne motto ich wiary. James Jewell, potomek wodza Seattle, powiedział: „To, w co wierzyliśmy, nie mówiło nam: ‚Jesteście jak bogowie, macie panować nad naturą. Krajobraz był dla nas święty, był czymś, z czym utożsamialiśmy się. Skłoniliśmy nasze kolana w czci i uniżeniu przed krajobrazem jaki roztaczał się wokół nas, aby dane były nam wizje; wizje, które nauczyłyby nas stosunku do zwierząt, roślin, skał, rzek, oraz wszystkiego co w tym życiu ma sens. Nigdy nie zapomnieliśmy naszych lekcji.”
Żyli w przyjaźni i braterstwie ze zwierzętami, w ogóle z całym światem naturalnym. Ziemia była dla nich Matką, źródłem życia, a nie źródłem zasobów naturalnych, jak dla wielu współczesnych. Wiedzieli, że niszcząc ją, człowiek niszczy sam siebie. Tej ważnej prawdy dowiedziałem się właśnie od nich, w związku z czym napisałem książkę w której poruszyłem między innymi ten temat. Oto niektóre jej fragmenty:

„Wszechświat rządzony jest prawami i musimy tych praw przestrzegać, a są nimi właśnie te uniwersalne siły natury z którymi nie należy „zadzierać”, niszcząc środowisko. Rośliny i zwierzęta mają swoją świadomość, większą niż nam się wydaje”.
„‚Natura jest zła i popsuta. Trzeba nad nią panować, ujarzmiać ją” – tak uważa wielu czytelników Biblii. Jest to właśnie największe zło jakie księga ta wyrządziła światu. Usprawiedliwianie niszczenia świata naturalnego, zwanego potocznie środowiskiem, jest karygodnym barbarzyństwem. Bezmyślne wycinanie lasów w celu przygotowania gruntów pod budowę pól golfowych i okrucieństwo wobec zwierząt, ma swoje uzasadnienie w „Piśmie Świętym”.
„Zwierzęta nie są naszą własnością, masą mięsną bez uczuć, którą możemy traktować jak nam się podoba, lecz sąsiadami, współmieszkańcami naszej planety. Takie podejście do nich należy wpajać dzieciom już od maleńkości. Krowy, orły, węże i bizony, to niektóre święte zwierzęta innych religii”.
„Człowiek nie jest stworzeniem najbardziej uprzywilejowanym w hierarchii istot żyjących. Patrząc wstecz na historię ludzkości, możnaby powiedzieć, iż bliższe prawdy byłoby powiedzenie, że jest on wciąż barbarzyńskim, półcywilizowanym zwierzęciem”.

   Widzimy więc, jak bardzo różni się podejście do świata natury obu tych grup, a ściśle Indian i chrześcijan. Pisałem o tym dość obszernie także w jednym z moich artykułów. Przytoczę również i ten fragment:

„Stosunek Indian do ziemi ukształtował ich kulturę, obyczajowość i światopogląd. Najlepiej odzwierciedla go list, jaki wódz Seattle napisał do prezydenta Stanów Zjednoczonych, kiedy rząd USA zwrócił się do Indian z prośbą o odsprzedanie ziemii dla nowoprzybyłych emigrantów z Europy. Oto jego treść:
‚Prezydent w Waszyngtonie śle wiadomość że pragnie nabyć naszą ziemię. Ale jak można kupować lub sprzedawać niebo? Pomysł ten wydaje się nam dziwny. Jeśli nie mamy na własność swieżości powietrza i lśnień na wodzie, to jak możecie kupić je od nas? Każda cząstka tej ziemi jest święta dla moich ludzi. Każda błyszcząca sosnowa igła, każde piaszczyste wybrzeże, każdy kłąb mgły w mrocznym lesie, każda łąka, każdy brzęczący owad – wszystko to jest święte w pamięci i przeżyciach moich ludzi. Znamy soki w liściach i korzeniach tych drzew tak, jak znamy krew płynącą w naszych żyłach. Jesteśmy częścią ziemi, a ona jest częścią nas. Pachnące kwiaty są naszymi siostrami. Niedźwiedź, jeleń, wielki orzeł, to nasi bracia. Skaliste grzbiety gór, soczystość łąk, ciepło ciała konia, i człowiek – wszystko należy do tej samej rodziny. Lśniąca woda w potokach i rzekach nie jest zwykłą wodą, lecz krwią naszych przodków. Jeśli sprzedamy wam naszą ziemię to musicie pamiętać, że jest ona święta. Mroczne cienie odbijające się w jasnym zwierciadle jeziora opowiadają dzieje życia mojego ludu. Szmer wód, to głos ojca mojego ojca. Rzeki są naszymi braćmi. One gaszą nasze pragnienie, unoszą nasze łodzie i żywią nasze dzieci. Należy więc okazywać rzekom tę samą uprzejmość co bratu. Jeśli sprzedamy wam naszą ziemię to pamiętajcie, że powietrze jest dla nas cenne, że dzieli ono swego ducha z wszystkim co żyje i czemu samo daje życie. Wiatr, który dał naszemu praojcu jego pierwszy oddech, przyjmuje także jego ostatnie tchnienie. Daje on również życie naszym dzieciom. Jeśli więc sprzedamy wam naszą ziemię, musicie traktować ją jako szczególną i świętą, jako miejsce gdzie człek moze udać się, aby posmakować wiatru osłodzonego wonią kwiatów polnych. Czy będziecie uczyć wasze dzieci tego, czego my uczyliśmy nasze – że ziemia jest naszą matką? Cokolwiek przytrafia się ziemi, przytrafia się wszystkim jej synom.To jedno wiemy – ziemia nie należy do człowieka, człowiek należy do ziemi. Wszystkie rzeczy połączone są z sobą jak krew co jednoczy nas wszystkich. To nie człowiek utkał nić życia i szatę jaka z niej powstała. Jest on tylko jednym małym splotem w niej. Cokolwiek czyni on tej szacie, czyni on sobie. Wiemy jedno: nasz bóg jest waszym bogiem. Ziemia jest cenna w jego oczach i szkodzić ziemi oznacza odnosić się ze wzgardą do jej stworzyciela. Wasza przyszłość jest dla nas tajemnicą. Co będzie, gdy wybite zostaną wszystkie bizo­ny, a dzikie konie będą ujarzmione? Co będzie, gdy tajemne zakątki lasów wypełnione będą wonią ludzi, a na pięknych kwiecistych wzgórzach widnieć będą sieci “mówiących drutów”. Gdzie będą knieje i zarośla? One znikną. Gdzie będzie orzeł? On zginie. A co oznaczać będzie pożegnanie z rączym koniem i polowaniem? Będzie to koniec życia i początek wegetacji, walki o przetrwanie. Kiedy ostatni czerwonoskóry zniknie wraz ze swą puszczą, a wspomnienie jakie pozostanie wam o nim będzie tak blade jak cień obłoku na stepie, czy te brzegi wód i lasy jeszcze tutaj będą? Czy pozostanie tutaj duch moich ludzi? Kochamy tę ziemię jak nowonarodzone dziecię kocha bicie serca matki. Jeśli więc sprzedamy wam naszą ziemię, kochajcie ją tak, jak myśmy ją kochali, troszczcie się o nią tak, jak myśmy troszczyli się o nią. Pielęgnujcie w pamięci obraz ziemi ja­ką otrzymaliście od nas. Zachowajcie ją taką dla wszystkich waszych dzieci i kochaj­cie ją, jak Bóg kocha nas wszystkich. Jestesmy częścią tej ziemi jak i wy jesteście jej częścią. Jest ona cenna dla nas jak i dla was. To jedno wiemy – jest tylko jeden Bóg, i żaden człowiek, czerwony czy biały nie stoi osobno. Jesteśmy wszyscy braćmi’”.

  Aby rozwiązać problem zanieczyszczenia środowiska, który tak niepokoi już niemal cały świat, trzeba zmienić mentalność współczesnego człowieka. Zgadzam się z amerykańską aktorką Jennifer Aniston, która powiedziała, że te ostatnie pożary w Australii to skutek zakłócenia równowagi ekologicznej przez człowieka. Jak wspomniałem, biblijna teoria stworzenia to jedna wielka niebezpieczna bajka i czas ją odrzucić. Szkoda że tak duża część świata ciągle w nią wierzy. Ludzkość skłania się ku zgubnym teoriom, ku własnemu nieszczęściu. To Indianie powinni być dzisiaj misjonarzami nawracającymi z błędnej drogi tych, którzy ich niszczyli i nawracali na chrześcijaństwo. To od nich powinni uczyć się współcześni politycy właściwego stosunku do świata natury – zwierząt i roślin.

Jerzy Sędziak, styczeń 2020

© Copyright by Jerzy Sędziak

2020-03-26T11:42:46+00:00