Żałosne skutki selektywnego czytania Biblii. Część I
Rozdział 1
Wielu chrześcijan traktuje Biblię jak bufet. Wybierają z niej same najlepsze kąski, myśląc że to jest w porządku. Nie wiedzą, że w ten sposób budują sobie jakiś własny obraz Boga i Jezusa. A gdy ktoś znający Biblię lepiej od nich, wskazuje im na inne cechy tych boskich istot, wówczas protestują lub reagują tak, jakby nigdy o tym nie słyszeli.
Poznanie Jezusa prawdziwego, historycznego jest niemożliwe, z powodu braku świeckich podań historycznych o jego życiu i działalności. Mamy do dyspozycji właściwie tylko cztery ewangelie, zredagowane przez nieznanych autorów, których uczciwość i obiektywizm budzi poważne wątpliwości. Dlatego w moich artykułach często używam określenia „biblijny Jezus”, aby podkreślić, że chodzi mi wyłącznie o Jezusa opisanego w ewangeliach. Ale ci, którzy selektywnie czytają Biblię, nie chcą poznać nawet takiego. Pewien chrześcijanin, przeczytawszy mój artykuł „Mesjasz odbrązowiony” powiedział mi wprost, „Chcę nadal widzieć w Jezusie samo dobro, a te inne cechy jego charakteru które wymieniłeś, mnie nie obchodzą”. Innymi słowy, chcę wierzyć w takiego Jezusa, jakiego sam sobie wymarzyłem, zgodnego z moim wyobrażeniem.
Jest pewna różnica pomiędzy czytaniem tekstu a odczytaniem go. Ma to szczególne znaczenie gdy w grę wchodzi tekst poważny, uważany dość powszechnie za Słowo Boże, jak Biblia. Ale zwyczaj selektywnego czytania jej zadomowił się na dobre w chrześcijańskiej kulturze i zaowocował mnogością sekt. Mamy ich obecnie na świecie prawie pięćdziesiąt tysięcy. Na pytanie dlaczego wielu chrześcijan nie zna lub nie chce znać tych partii tekstów biblijnych, które burzą ich wyobrażenia, pewien publicysta tak odpowiada:
„Treść Biblii oraz innych ksiąg jest prezentowana w świątyniach tylko poprzez czytanie starannie dobranych partii tekstu. Ja zwracam uwagę na wersety dziwne, sprzeczne, okrutne itp. Nie robię tego wyłącznie po to, żeby pokazać jak przywódcy religijni manipulują wiernymi poprzez niepełny obraz zawartości, ale głównie dlatego, że z racji na powyższe, wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że takie treści w ogóle istnieją”.
Wiem, że w Biblii jest mnóstwo sprzeczności, niekonsekwencji i niespójności, które często wychodzą na jaw dopiero w dyskusjach o wierze. Katolicy mają swoje sakramenty i dogmaty, protestanci swoje nauki i dogmaty, Świadkowie Jehowy swoje, itd. Niemniej, wciąż uważam, że lepiej traktować tą księgę jak układankę „jig saw puzzle”, niż jak bufet. Wszyscy znamy tą grę. Polega ona na tym, że z małych papierowych kawałków rozsypanych na stole, trzeba ułożyć obraz wzorcowy, znajdujący się najczęściej na okładce pudełka. „Układanka” ustępów biblijnych jest wyjątkowo skomplikowana, ponieważ gdy znajdziemy w niej pięć lub nawet dziesięć fragmentów świetnie pasujących do siebie, to prawie zawsze znajdzie się jakiś jeden lub dwa inne, które nijak do reszty nie pasują. Jak tu dojść z tym wszystkim do ładu? Bo jak, przykładowo, Jezus mógł powiedzieć do Żydów: „Jeśli nie uwierzycie, że JAM JEST” (uwaga: tylko Jahwe miał prawo używać tego tytułu), a potem do pewnego kandydata na jego ucznia „Nie nazywaj mnie dobrym, bo dobry jest tylko Bóg”, jak mógł mówić, że ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w zakonie, przenigdy, do końca świata, a jednocześnie zmieniać jego fundamentalne nakazy, o czym powiem za chwilę, jak mógł ogłaszać wielkie pomsty i kary Boże jakie mają spaść na miasta które nie chciały słuchać jego nauk (Mt 11, 20-24), a za chwilę powiedzieć „uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem? (Mt 11,29)
Ja też nie twierdzę, że zawsze udaje mi się stworzyć najpełniejszy obraz danej kwestii, ale na pewno moje obrazy są pełniejsze niż te, jakie tworzą protestanccy sekciarze przyzwyczajeni do selektywnego czytania Biblii. Przyznam nawet, że w jednym przypadku nie miałem racji. Chodzi mianowicie o postać biblijnego Jezusa.
Jezus – reformator czy odstępca od zakonu?
W kilku moich artykułach zredagowanych w latach 90. i na początku tego wieku, czyli dość dawno temu, starałem się dowieść, że Jezus nie był odstępcą od judaizmu lecz reformatorem tej religii. Teraz wiem że jednak był odstępcą. Przekonał mnie o tym pewien komentator w debacie na temat wiarygodności Biblii. Przytoczę fragment jego wypowiedzi:
„Jezus nie może się zdecydować, jaki jest Jego stosunek do prawa mojżeszowego. Mówi np. tak: nie sądźcie, że przyszedłem znieść prawo albo proroków – nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. No i np. Jezus mówi we fragmencie ew. Marka, kiedy rozmawia z Faryzeuszami na temat mycia zewnętrznej strony kubków, mis i naczyń: Nic z tego co z zewnątrz wchodzi do człowieka nie może uczynić go nieczystym, bo nie wchodzi do serca, lecz do jego żołądka i na zewnątrz się wydala. I pisze ew. Marek: Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym.
Tymczasem prawo mojżeszowe mówi: Nie plugawcie siebie samych przez jedzenie zwierząt nieczystych, nie zanieczyszczajcie się przez nie, przez to stalibyście się nieczystymi. Czyli tak: Tora twierdzi, że są pokarmy czyste i nieczyste, ponieważ to co człowiek zjada, może uczynić go nieczystym. Jezus zaś twierdzi, że wszystkie pokarmy sa czyste, ponieważ to co człowiek zjada, nie może uczynić go nieczystym. Jak dla mnie, jest to zmiana prawa.”
Bardzo słuszna uwaga. Warto zacytować w całości ten ważny ustęp z ewangelii Marka:
„… nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala». Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym». (Mk 7,15-23)
A spójrzmy co Jahwe mówi na ten temat ustami pewnego proroka:
«Tak mówi Pan Zastępów: Zapytaj no kapłanów o rozstrzygnięcie takiej kwestii: Gdyby ktoś zawinął poświęcone mięso w róg swej szaty i dotknął tą szatą chleba albo gotowanej strawy, albo wina czy oliwy, albo w ogóle jakiegoś pokarmu, czy wówczas on stanie się poświęcony?» Na to kapłani odrzekli: «Nie». Aggeusz więc pytał dalej: «Gdyby ktoś zanieczyszczony przez zmarłego dotknął się którejś z tych rzeczy, czy będzie zanieczyszczona?» Na to kapłani odrzekli: «Tak». Aggeusz zaś tak ciągnął dalej: «Tak to jest i z tym ludem, tak z tym narodem przed moim obliczem – wyrocznia Pana. Tak też jest z każdym dziełem ich rąk; nawet i to, co składają tam w ofierze, jest nieczyste.” (Ag 2, 11-14)
Żydzi zawsze byli uczuleni na punkcie czystości pokarmów. W Kanadzie i USA, gdzie mieszka ich wielu, mają swoje własne sklepy spożywcze z których regularnie korzystają, a nawet w dużych ogólnych sklepach spożywczych, są specjalne regały i półki wydzielone dla nich i oznakowane napisem „Artykuły koszerne”.
Jezus nie tylko zniósł podział potraw na czyste i nieczyste, lecz także kilka innych ważnych przykazań dotyczących, między innymi, stosunku do nieprzyjaciół (Mt 5, 43-44), prawa do odwetu (Mt 5, 38-39) i prawa do rozwodu (Mt 5, 31-32). A przecież te trzy ostatnie mają fundamentalne znaczenie, nie tylko dla Żydów lecz i dla wszystkich chrześcijan. Głosząc takie nauki podważył cały zakon mojżeszowy, podciął jego korzeń. Temat ten omówiłem w jednym z moich artykułów.
Z tak podciętym korzeniem drzewo judaizmu nie mogło kwitnąć dalej. Trzeba było zasadzić nowe. W ten sposób na gruncie tej religii wyrosło nowe drzewo, nowa budowla, którą nazwano chrześcijaństwem. Żydzi nie chcieli zgodzić się na taką „transplantację” ich drzewa, bo oznaczałoby to dla nich całkowite odstępstwo od Prawa mojżeszowego.
Dla potwierdzenia słuszności nauki o czystości wszystkich pokarmów, chrześcijańscy autorzy Dziejów Apostolskich (10,10-16) wymyślili epizod z życia apostoła Piotra, według którego miał on widzenie – ujrzał płótno opuszczone z nieba na ziemię, w którym były wszelkiego rodzaju nieczyste „czworonogi i płazy ziemi, i ptactwo niebieskie”, a przy tym usłyszał głos z nieba mówiący aby zabijał je i jadł. Apostoł Paweł też uczy chrześcijan: „Wszystko, co sprzedają w jatkach, jedzcie, o nic nie pytając ze względu na sumienie. Pańska bowiem jest ziemia i wszystko, co ją napełnia”. (1 Kor 10, 25-26)
W każdym razie, na ironię zakrawa fakt, że głosząc rzeczy tak sprzeczne z zakonem Jezus twierdzi, że jest wiernym jego naśladowcą. A czy rzeczywiście głosił i mówił to wszystko, co podają ewangelie? Wątpię. Wiemy, że pierwotni chrześcijanie zbierali się w synagogach i uważani byli za jedną z żydowskich sekt. Nie mogli więc głosić rzeczy fundamentalnie sprzecznych z judaizmem, jak prawo do spożywania wszystkich pokarmów, dogmat o Trójcy, itd. Gdyby weszli do synagogi z kiełbasą i radosną nowinę o Trójcy, uderzyliby kosą w kamień. Żydzi nie pozwoliliby podcinać korzenia ich religii. Jedność i niepodzielność Boga oraz czystość pokarmów, to podstawowe zasady ich wiary.
Chrześcijanie mają zwyczaj nie tylko selektywnie czytać Biblię lecz i umniejszać znaczenie Starego Testamentu. Ale należy wiedzieć, że Jahwe zawarł przymierze WIECZNE z Abrahamem i jego potomstwem, którym jest naród izraelski; czyli takie, które nigdy się nie zmieni. Powiedział: „Przymierze moje, które zawieram pomiędzy Mną a tobą oraz twoim potomstwem, będzie trwało z pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa” (Rdz 17, 1-7). Pierwotni chrześcijanie jeszcze o tym pamiętali i nie szli za daleko, jak Kościół katolicki i współczesne chrześcijańskie sekty. Radzę więc wszystkim chrześcijanom zastanowić się, czy wyznają religię będącą dzieckiem judaizmu, jak pierwotni chrześcijanie, czy może już jakąś zupełnie inną.
Rozdział 2
W Nowym Testamencie są sprzeczne nauki na temat warunków jakie muszą być spełnione, aby grzeszny człowiek mógł dostąpić łaski zbawienia. Apostoł Paweł i autor listu do Hebrajczyków eksponują zbawienie, które jest za darmo, z łaski, tylko poprzez pośrednictwo i krzyżową ofiarę Jezusa.
Paweł pisze: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef 2, 8-9). A w liście do Galacjan obszernie dowodzi, że „człowiek osiąga usprawiedliwienie, nie przez wypełnianie Prawa mojżeszowego za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa” (Ga 2, 16).
W innym miejscu mówi: „I was, którzy umarliście w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z nim ożywił, odpuściwszy nam wszystkie grzechy; wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża.” (Kol 2,13-14)
A w liście do Hebrajczyków czytamy: „Tak dalece lepszego przymierza rękojmią stał się Jezus… Przetoż i doskonale zbawić może tych, którzy przez niego przystępują do Boga, zawsze żyjąc, aby orędował za nimi… Takiegoć zaiste przystało nam mieć najwyższego kapłana, świętego, niewinnego, niepokalanego, odłączonego od grzeszników i który by się stał wyższy nad niebiosa” (7,22-26) i „Albowiem jedną ofiarą (Chrystusa) doskonałymi uczynił na wieki tych, którzy bywają poświęceni”. (Hbr 10,14)
W księdze Micheasza (7,19) czytamy: „Znowu zmiłuje się nad nami, zmyje nasze winy, wrzuci do głębin morskich wszystkie nasze grzechy”.
Piękne obietnice, prawda? Nikt nie wymaga od ciebie zbyt wielkiego poświęcenia. Nie musisz zawracać sobie głowy Zakonem Mojżeszowym, jakimiś dziwnymi przebłagalnymi ofiarami za grzechy. Uwierz tylko w Jezusa, oddaj mu swe serce, a Bóg sam zrobi wszystko dla ciebie. Tak właśnie myśli wielu chrześcijan, zwłaszcza tych którzy zostali wychowani w tradycji protestanckiej, o czym wiem z własnego doświadczenia.
Dlaczego więc Jezus mówi:
„Syn Człowieczy przyjdzie bowiem w chwale swego Ojca ze swoimi aniołami i wtedy odda każdemu według jego uczynków… A oto przychodzę rychło, a zapłata moja jest ze mną, abym oddał każdemu według uczynków jego”. (Mt 16,27; Ap 22,12 BG).
Apostoł Jakub też pisze:
„Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? (Jk 2, 14-26), Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków”.
Następnie w księdze Apokalipsy (20,12) czytamy:
„I ujrzałem umarłych – wielkich i małych – stojących przed tronem, a otwarto księgi. I inną księgę otwarto, która jest księgą życia. I osądzono zmarłych z tego, co w księgach zapisano, według ich czynów”.
Spór pomiędzy katolikami i protestantami o znaczenie uczynków w drodze do osiągnięcia zbawienia toczy się już od ładnych paru wieków. Trudno się dziwić, skoro w Biblii jest tak wiele nauk których nijak nie da się ze sobą pogodzić. To jest tylko jeden z wielu przykładów. Na te liczne sprzeczności i niezgodności w Biblii zwróciłem uwagę wcześniej w moim artykule „Czym w istocie jest Biblia – Stary Testament kontra Nowy”. Tym razem dodam tylko, że wypada współczuć tym, którzy uznają Biblię za nieomylne Słowo Boże i traktują tą księgę jakby była darem niebios dla całej ludzkości.
Jerzy Sędziak, październik 2019
© Copyright by Jerzy Sędziak